Memoriał Weryńskiego. Sensacja w Mielcu. Wisła przegrała ze Stalą!

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu:  Miljan Ivanović (z lewej) i Mirsad Terzić (z prawej)
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Miljan Ivanović (z lewej) i Mirsad Terzić (z prawej)

Tego chyba nikt się nie spodziewał. Wprawdzie Memoriał Weryńskiego w Mielcu to tylko turniej towarzyski, ale porażka po karnych Orlenu Wisły Płock ze Stalą to jedna z największych niespodzianek w polskiej piłce ręcznej ostatnich lat.

Ze sparingów nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków, z Nafciarzami wygrywała w poprzednich latach Gwardia Opole, ale porażka ze Stalą Mielec, walczącą przez ostatnie sezony o utrzymanie, to sensacja okresu przygotowawczego i duże rozczarowanie dla kibiców wicemistrzów Polski.

Przed memoriałem ostrzono sobie zęby na kielecko-płocką potyczkę, bo drabinkę turnieju ułożono w ten sposób, by w finale doszło do pierwszej w nowym sezonie "świętej wojny". Niemal na pewno na takie spotkanie trzeba będzie poczekać do sezonu ligowego, bo Orlen Wisła Płock zagra zaledwie o miejsca 5-8.

Trener Xavier Sabate nie posłał w bój dwóch podstawowych graczy, Zoltana Szitę i Davida Fernandeza, ale Nafciarze przyzwyczaili przez ostatnie lata, że nawet w okrojonym składzie radzili sobie z rywalami klasy Stali. Tym razem zmagali się jednak z nieskutecznością - przed przerwą powstrzymywał ich Goran Andjelić, po zmianie stron bohaterem został wychowanek Krystian Witkowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!

Na usprawiedliwienie Wisły - dopiero po miesiącu doszedł do skutku pierwszy sparing. Wcześniej z powodu koronawirusowego zagrożenia odwołano spotkania z MMTS-em Kwidzyn i Torus Wybrzeżem Gdańsk. Wygrana Stali to jednak nie wyłącznie efekt słabszego dnia wicemistrzów Polski, mielczanie nie przestraszyli się utytułowanych rywali i zaskoczyli ich rozwiązaniami w kluczowych momentach.

Zamiast adresować większość piłek do egzekutora Miljana Ivanovicia, uruchomiono skrzydłowych. Paweł Wilk kończył akcje i biegał do kontr jak za czasów brązowego medalu z 2012 roku, nie mylił się też Rafał Krupa. Wisła zmarnowała kilka szans w końcówce i sama wypuściła zwycięstwo, prowadząc 27:24. Witkowski przyciągał piłki, z przodu szaleli skrzydłowi i na kilka sekund przed końcem mielczanie doprowadzili do remisu. Ostatni rzut Philipa Stenmalma odbił wychowanek Stali i doszło do karnych.

Nerwy udzielały się i jednym, i drugim. Główną rolę znowu odegrał Witkowski, który zatrzymał Michała Daszka, a w dodatkowych seriach Mindegię i Serdio. O sensacji przesądził rzut Miljana Ivanovicia. W karnych o zwycięstwie mógł wcześniej zadecydować Lovro Mihić, ale zdecydowanie przestrzelił.

O Wiśle, przy dużej liczbie zmian, na razie niewiele wiadomo. Niezłą zmianę w ataku dał Mirsad Terzić, w Veszprem przyspawany raczej do własnej bramki. Środkowy szukali kołowych, ale Serdio i Jeremy Toto nie zachwycili. Na swoim wysokim poziomie zagrał Michał Daszek, dobre momenty w bramce miał Ivan Stevanović. Na wyciąganie wniosków za wcześnie, widać przede wszystkim (jakkolwiek wyświechtane to określanie), że Nafciarze po wielu zmianach po prostu potrzebują czasu na złapanie wspólnego języka.

SPR Stal Mielec - Orlen Wisła Płock 29:29 k.4:3 (15:15)

Stal: Andjelić, Witkowski - Wilk 4, Janyst 3, Oliveira 2, Mochocki 1, Kornecki 3, Wołyncew, Chodara 2, Olszewski 2, Petrović 2, Krycki 3, Ivanović 3, Krupa 4

Wisła: Morawski, Stevanović - Daszek 6, Stenmalm 3, Vejin 4, Kamiński, Ruiz 3, Serdio 2, Susnja, Komarzewski 1, Krajewski 2, Terzić 2, Toto, Mihić 3, Czapliński 2, Mindegia 1

ZOBACZ:
Nowy sponsor w Kielcach, wreszcie!
Nadchodzi finał PGNiG Summer Superligi

Źródło artykułu: