Zarząd Eurobud JKS-u Jarosław przekazał m.in., że rada drużyny oraz sam zarząd kwestionowali sposób prowadzenia treningów przez Vita Telekiego, który w ocenie klubu opierał się o założenia taktyczne i wytyczne zalecane w latach 80-tych i 90-tych XX wieku. Zarząd tłumaczył się też z innych decyzji, które w ocenie osób prowadzących jarosławski klub miały wpłynąć na jego rozwój.
Trener odpiera swoje zarzuty. Słowak przyszedł do drużyny z Jarosławia w 2017 roku, gdy zespół ten był w środku tabeli 2. ligi. Szkoleniowiec podkreślił, że gra w najwyższej klasie rozgrywkowej wymaga wyższego poziomu sportowego, zabezpieczenia finansowego oraz profesjonalnego zarządzania klubem.
Po zajęciu 5. miejsca w tabeli, Vit Teleky liczył na rozwój. - W miarę jedzenia rośnie apetyt, dlatego ja sam wyznaczyłem sobie wyższe cele na sezon 20/21. Po rozmowach z zarządem klubu, w lutym 2020 roku doszliśmy do wspólnego wniosku że w następnym sezonie jesteśmy w stanie walczyć o wyższe cele a nawet o medal. Dla mnie było to bardzo duże wyzwanie, dlatego podjąłem rozmowy z nowymi zawodniczkami, aby wzmocnić kadrę zespołu celem osiągnięcia zamierzonego celu - podkreślił Teleky.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem
Sytuację skomplikowała pandemia. - Zawodniczki które miałem dogadane jeszcze na wiosnę nie czekały na decyzje naszego klubu i podpisały umowy z innymi klubami. Rynek się skurczył, dlatego zdecydowaliśmy się na sprowadzenie zawodniczek, które na rynku transferowym nie miały jeszcze podpisanych kontraktów - stwierdził Vit Teleky.
- Z biegiem czasu okazało się, że zakontraktowanie niektórych zawodniczek było moim błędem, ponieważ w czasie pracy z nimi okazało się że ze sportowej strony prezentowały wysoki poziom , ale nie wkomponowały się w drużynę. Mimo tego wierzyłem w tą drużynę i moje sportowe cele walki o medal się nie zmieniły, aż do czasu gdy asystentka trenera wraz z częścią rady drużyny zaczęły kwestionować moje metody treningowe i podważać moją prace i autorytet - dodał.
Doświadczony trener nie chciał pracować w sztabie, w którym on i jego asystentka mają inne zdanie. - Poinformowałem prezesa Wiśniewskiego, że dalsza współpraca z moją asystentką musi być zakończona, bo relacje między nami praktycznie od samego początku nie układają się najlepiej, a teraz osiągnęły apogeum. Doszło do tego, że dalsza współpraca nie była możliwa, mieliśmy odmienne poglądy w prowadzeniu i organizacji treningów. Decyzja prezesa była jednoznaczna, że asystentka zostaje, natomiast ja odchodzę - opisał sytuację trener.
Słowakowi nie spodobało się podważanie jego metod treningowych. - Pytam prezesa oraz osoby które poparły jego post, jaką ma wiedzę jak w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wyglądała gra w piłkę ręczną i na jakiej podstawie wydaje takie opinie. Ja uważam, że stara szkoła była złotą szkołą. Reprezentacje z tych lat zdobywały medale, nie wstydzę się tego że drużyny z Polski i Czechosłowacji były na topie. Czy progresywne metody polegają na pytaniach ile kto zarobi, a nie jaki osiągnie poziom sportowy - pyta Vit Teleky.
Trener Teleky był obruszony tym, jak został potraktowany. - Poinformowano mnie o zerwaniu współpracy przy dyżurce w hali. To totalny brak profesjonalizmu i szacunku do mojej osoby. Do teraz nie otrzymałem pisma z klubu o przerwaniu kontraktu, a nową umowę podpisałem 1 sierpnia i miała trwać do 31 maja 2021 roku. Została rozwiązana po miesiącu - podsumował trener.
Czytaj także:
ME kobiet jednym wielkim absurdem?
Gwardia pożegnała rozgrywającego