Odradzająca się reprezentacja Polski, która na ostatnich mistrzostwach Europy zajęła 21. miejsce była skazywana na porażkę z obecnym mistrzem Starego Kontynentu. Biało-Czerwoni mogą jednak mimo porażki schodzić do szatni z podniesioną głową. - Na pewno był to bardzo dobry mecz, szczególnie fajnie i konsekwentnie graliśmy w obronie. Dołożył do tego Adam Morawski i bardzo fajnie to wyglądało. Szkoda tej końcówki i przestoju 10 minut przed końcem - powiedział Damian Wleklak, 164-krotny reprezentant Polski, srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata.
Były rozgrywający, a obecnie menedżer Torus Wybrzeże Gdańsk miał zastrzeżenia do pracy pary sędziowskiej Vaclav Horacek - Jiri Novotny. - Mogliśmy się pokusić o zwycięstwo, ale czescy sędziowie kwestie sporne rozstrzygali na korzyść bardziej doświadczonych. Swoje trzeba wyszarpać, byliśmy bardzo blisko, chłopcy mocno walczyli, ale zabrakło niewiele do zdobycia przynajmniej punktu - dodał Wleklak w rozmowie z WP SportoweFakty.
Orły Wenty, wśród których Wleklak odnosił pierwsze sukcesy, również mieli przełomowe spotkania, które budowały drużynę z grupy zawodników z marzeniami sięgającymi ponad ich ówczesną renomę. - Byłoby fajnie, gdyby znów coś się tworzyło. Już pierwszy mecz z Tunezją dał taką wiarę, a teraz Tunezyjczycy zremisowali z Brazylijczykami. Ta grupa jest wyrównana i liczę, że ci chłopcy w to uwierzą, czego mocno im życzę. Mogli zobaczyć, że niewiele brakuje im do wygrania z mistrzem Europy i że są w stanie walczyć z przeciwnikiem takiej klasy. To może być duży bodziec, bo niecodziennie przegrywa się na mistrzostwach jedną bramką z Hiszpanią. Wystarczy zwyciężyć z Brazylią i można wejść bardzo fajnie w tę imprezę - ocenił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Paulina Piątek na rajskich wakacjach. Widoki zachwycają
Co może być największym atutem przed meczem z Brazylią. - Jesteśmy na imprezie mistrzowskiej i dobrze się tam czujemy. Chcemy grać coraz lepiej i miejmy nadzieję, że będziemy łapali świeżość grania. Wychodząc z grupy po wygraniu z Brazylią, możemy jeszcze sprawić niespodzianki po drodze i uwierzyć w możliwości, oby tak się to potoczyło. Szkoda, że szersze grono nie może oglądać spotkań. Taki mecz jak z Hiszpanią, to fajna promocja piłki ręcznej - przyznał Damian Wleklak, odnosząc się do braku transmisji w jakiejkolwiek polskiej telewizji.
- Zawsze było tak, że w styczniu najpierw były skoki narciarskie, a potem piłka ręczna i nie wiem, komu to przeszkadzało. Wszystkie imprezy rangi mistrzowskiej miały być pokazywane w ogólnopolskiej telewizji, a tutaj trafiło na piłkę ręczną. Szkoda, bo mecze z Tunezją i Hiszpanią dostarczyłyby wielu kibicom i sympatykom dyscypliny, byłaby to też fajna promocja w kraju - dodał.
Coraz bardziej zaciera się różnica pomiędzy zespołami europejskimi i ekipami spoza Europy. - Do przodu poszła przede wszystkim Afryka, ale również dobrze gra Japonia, co jest też dobrą wizytówką naszej ligi, jednym z lepszych zawodników mistrzostw jest zawodnik klubu z Tarnowa. Oby świat się rozwijał, szkoda że nie dolecieli Amerykanie, którzy mają plan rozbudowy piłki ręcznej przed igrzyskami - ocenił wielokrotny reprezentant Polski.
- Wcześniej mocne były Brazylia i Argentyna, teraz fajną piłkę ręczną pokazują Tunezja i Angola. Trenerzy z całego świata trafili poza Europę i mamy podobny efekt, jak kiedyś w piłce nożnej. Kiedyś afrykańskie zespoły grały na większej fantazji, teraz są bardziej poukładane, a to promocja piłki ręcznej i sygnał dla klubów, gdzie można szukać potencjalnych wzmocnień. Szkoda, że mistrzostwa są bez kibiców i bez naszej telewizji, co jest dla mnie ciężkie do przeżycia. Ktoś niesłusznie skreślił naszą kadrę, tym bardziej liczę na wygraną z Brazylią i kilka niespodzianek po drodze - podsumował Damian Wleklak.
Czytaj także:
Brazylia cudem uratowała punkt z Tunezją
Japończycy blisko kolejnej niespodzianki