Historia meczu Azotów z Chrobrym sięga... października. Wówczas z racji podejrzenia zakażenia koronawirusem u jednego z głogowian, tuż przed pierwszym gwizdkiem, odwołano rywalizację i zespół Larsa Walthera musiał wracać z niczym na Lubelszczyznę.
Zaległości udało się nadrobić dopiero po trzech miesiącach.
W Głogowie mieli o czym myśleć, bo Chrobry ugrzązł na dole tabeli i po raz pierwszy od dawna jest realnie zagrożony spadkiem. Na razie trudno doszukiwać się jakichś wielkich syndromów poprawy, ale z drugiej strony naprzeciwko stali kandydaci do co najmniej brązowego medalu Superligi.
Już od pierwszych minut Michał Szyba i Michał Jurecki zaczęli demontaż rywali. Damian Krzysztofik i Rafał Jamioł starali się utrzymać Chrobrego przy życiu, ale wystarczyło tylko do wyniku 17:23. Teoretycznie mogły być jeszcze emocje w tym starciu.
Może i tak by się stało, gdyby głogowianie mieli pomysł na zatrzymanie Antoniego Łangowskiego. Były reprezentant Polski przypominał siebie z opolskich czasów, w ciągu 30 minut rzucił aż 10 bramek! Szybę odciążył uczestnik MŚ 2021 Rafał Przybylski, dobrze bronił Mateusz Zembrzycki. Puławianie pokazali dużą moc, nie będąc całkowicie zależnymi od dyspozycji Michała Jureckiego.
Chrobry Głogów - KS Azoty Puławy 28:44 (17:23)
Chrobry: Kapela (3/24), Dereviankin (5/27) - Krzysztofik 6, Marszałek 4, Zdobylak 4, Jamioł 4, Krzywicki 2, Grabowski 2, Tilte 2, Klinger 2, Babicz 1, Warmijak 1, Przysiek, Orpik, Bekisz
Azoty: Zembrzycki (14/40), Bogdanow (1/2) - Łangowski 10, Szyba 7, Akimienko 5, Przybylski 5, Jurecki 4, Velkavrh 3, Seroka 3, Jarosiewicz 2, Gumiński 2, Kowalczyk 1, Rogulski 1, Baranowski, Podsiadło 1
ZOBACZ:
Egipcjanie trafią do Europy?
Pierwszoligowiec wygrał z Grupą Azoty
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Karolina Owczarz pokazała się w sukni ślubnej. Na usta ciśnie się jedno słowo!