Zawodnicy Górnika Zabrze musieli się mocno męczyć w starciu z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. - Stworzyliśmy sobie bardzo ciężki mecz. Fajnie zaczęliśmy w obronie, później roztrwoniliśmy przewagę w ataku i zeszliśmy na dwie bramki "w plecy". Byliśmy nieskuteczni rzutowo, w obronie też popełnialiśmy głupie błędy. W drugiej połowie pokazaliśmy jednak charakter i to jest najważniejsze, bo gdyby nie to zwycięstwo, mielibyśmy po sezonie - powiedział Łukasz Gogola, zawodnik zabrzańskiej drużyny.
Trzy punkty pojechały do Zabrza, ale w szatni po I połowie musiało być gorąco. - Do przerwy mieliśmy zupełnie inne nastroje. Uczulałem zawodników, że będzie to jeden z najtrudniejszych meczów w sezonie, bo piotrkowianie grali o życie i mają jakość, choć może przez większość sezonu tego nie pokazywali. Męczyliśmy się strasznie, co było poparte naszą rażącą nieskutecznością. Mecz mogliśmy zamknąć w I połowie, ale piłka do bramki nie chciała wpadać - przyznał trener Marcin Lijewski.
- Fajnie, że chłopcy zdali sobie sprawę, że gdybyśmy nie wygrali drugiej połowy, mielibyśmy po sezonie. Dogrywanie czegoś bez celu to najgorsze co może być. Było gorąco, ale bardzo się cieszę. Wynik, zwycięstwo pięcioma bramkami, nie odzwierciedla tego, co było na boisku - dodał trener.
Często zawodnicy Górnika zbyt szybko chcieli zdobywać bramki. - Nie mamy "rzutków" z tyłu, musimy się namęczyć, by były pozycje i one są. Nasza gra nie jest zła, choć czasami brakuje nam cierpliwości. Chłopcy sobie czasami zakładają, że jak wcześniej coś wyszło, to pójdą raz jeszcze i oddadzą rzut. To najgorsze co może być. Walczę z tym drugi rok - niektórzy zrozumieli to szybko, inni nie rozumieją nadal. Cel mamy fajny i do niego dążymy. Dołożyliśmy jedną cegiełkę, zostały dwie - podsumował Marcin Lijewski.
Czytaj także:
Arkadiusz Bosy bije się w pierś
Energa MKS wygrała dzięki rotacjom
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda tenisa na korcie w zaawansowanej ciąży! "Sprawdziłam, czy wciąż to mam"