PGNiG Superliga. Krajobraz po bitwie w Bukareszcie

PAP/EPA / ROBERT GHEMENT  / Na zdjęciu: szczypiorniści Łomża VIVE Kielce
PAP/EPA / ROBERT GHEMENT / Na zdjęciu: szczypiorniści Łomża VIVE Kielce

Łomża Vive Kielce wraca do ligowej rzeczywistości. 40 godzin po niezbyt udanym meczu Ligi Mistrzów z Dinamem Bukareszt kielczanie zagrają z Górnikiem Zabrze.

Podświadomie można było przeczuwać kłopoty mistrzów Polski w Bukareszcie. Rywal z nowym uznanym trenerem i ciekawymi transferami, z własną fanatyczną widownią, poza tym po kieleckiej stronie brak kontuzjowanego Alexa Dujshebaeva, który nieraz ratował kolegom skórę. W ostatniej chwili ze składu wypadł chory Mateusz Kornecki (który już wraca do kadry meczowej). Dinamo nie jest jednak zespołem europejskiego topu, w grupie z udziałem potęg będzie tylko trudniej, dlatego porażkę w Bukareszcie trzeba traktować jako duże rozczarowanie.

Zawód sprawił szczególnie Andreas Wolff. Jak kiedyś podsumował prezes Bertus Servaas, Niemiec nie trafił do Kielc, by bronić ze skutecznością 20-30 proc. W stolicy Rumunii było... jeszcze gorzej. Do przerwy odbił tylko jeden rzut, potem spisywał się równie słabo. To nie pierwszy raz, gdy Wolff nie pomaga zespołowi - jakby tego mało, to trener Tałant Dujshebaev niewiele mógł zrobić. Chory Mateusz Kornecki nie był zdolny do gry.

Słabych punktów było więcej, poczynając od biernej postawy w obronie. Brazylijczyk Raul Nantes zagrał mecz życia, ale kielczanie niespecjalnie utrudniali mu życie. Jeśli kogoś można wyróżnić, to chyba tylko Branko Vujovicia. Czarnogórca jakby zmotywowały gorzkie słowa prezesa z zeszłego sezonu. Na razie ten manewr nie zadziałał w przypadku Władisława Kulesza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz

Servaas nie ukrywał zresztą rozgoryczenia po wyjeździe do Bukaresztu. "Na pewno na to zareaguję, bo dalej tak być nie może. Szkoda mi tych chłopaków, który chcą i grają na 100 procent" - napisał na Twitterze.

Okazja do częściowej rehabilitacji już 40 godzin po spotkaniu z Dinamem, chociaż nawet okazałe zwycięstwo z Górnikiem będzie marnym pocieszeniem. Łomża Vive to w końcu zespół budowany z myślą o sukcesach w Lidze Mistrzów, 90 proc. rywali w Polsce liczy na jak najmniejszy wymiar kary.

- Motywacji na pewno nam nie zabraknie, bo w systemie ligowym, w którym nie ma play-offów, liczy się każdy mecz. Każde spotkanie jest na wagę złota i wiemy, że trzeba ciągle wygrywać i nie można gubić punktów. Jedyne, czego może nam brakować, to sił po meczu w Bukareszcie, ale jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu, więc jestem przekonany, że i z nimi będzie dobrze - skomentował skrzydłowy Arkadiusz Moryto, cytowany przez portal kielcehandball.pl.

Zabrzanie w odmłodzonym składzie wyglądają całkiem nieźle, a trzeba pamiętać, że zespół przeszedł rewolucję. W dwóch pierwszych kolejkach wyrwał zwycięstwa Enerdze MKS-owi Kalisz i Chrobremu Głogów, chociaż w drugim z tych spotkań można mówić o małym niedosycie. Jeszcze piec minut przed końcem wszystko wskazywało, że Górnicy zgarną komplet punktów. Chwilę później byli pod ścianą, o krok od porażki w karnych, ale koniec końców zachowali więcej zimnej krwi.

SPR Górnik Zabrze - Łomża Vive Kielce / 18.09.2021, godz. 13.15

ZOBACZ:
Azoty odkupiły winy
Lider tabeli idzie jak burza

Źródło artykułu: