Wielki mecz Łomży Vive Kielce w Lidze Mistrzów. Grzechy odkupione
Żółto-niebieska szarańcza przeszła przez Halę Legionów. Łomża Vive Kielce w wielkim stylu pokonała jednego z faworytów Ligi Mistrzów, Telekom Veszprem.
To były jedne z najlepszych minut Łomży Vive od czasu spektakularnego ćwierćfinału z PSG. Igor Karacić w końcu przypominał siebie z najlepszych czasów, wzorcowo funkcjonowała obrona i przede wszystkim zapędy Veszprem gasił Mateusz Kornecki. Ile to już w Kielcach powiedziano o bramkarzach, ale tym razem nie było do czego się przyczepić. Na wstępie reprezentant Polski ujarzmił Gaspera Marguca, do przerwy odbił osiem piłek. Pracowali wszyscy, bez wyjątku.
Można teraz gdybać jak wyglądałby mecz, gdyby trener Momir Ilić dłużej trzymał na ławce Petara Nenadicia. Serb staje się powoli przekleństwem kielczan, dwa lata temu jego 12 bramek wyrzuciło ówczesne Vive z finału Ligi Mistrzów. Po wejściu jak zawsze niby nonszalancki, ale przy tym piekielnie skuteczny. Jakby problemów mało, to Nenadić nabrał jeszcze duet szwedzkich sędziów i teatralnym zachowaniem "pomógł" arbitrom w podjęciu decyzji. Artsiom Karalek zagrał ostro, jednak chyba nie na tyle, by w 26. minucie iść pod prysznic.
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Bartosza Kurka o Vitalu HeynenieDla Łomży Vive czerwona kartka dla Białorusina była jak strzał w kolano. Karalek nie tylko rozbijał defensywę Veszprem, pełnił też centralną funkcję w kieleckiej obronie. Trochę trwało zanim mistrzowie Polski otrząsnęli się z szoku, w międzyczasie różnica znacznie się zmniejszyła (15:12), oczywiście za sprawą Nenadicia. Kielczanie wyglądali trochę jak bokser, który chce dotrwać przy linach do następnej rundy, by zaatakować od kolejnej odsłony.
Tałant Dujszebajew poskładał na nowo zespół w szatni, obrońcy znowu trzymali koncentrację i zmuszali do błędów. Czasem uśmiechało się szczęście, bezpańskie piłki trafiały w ręce kielczan, ale zazwyczaj ciężko pracowali na bramki. Kontry Arkadiusza Moryty wcale nie musiały skończyć się trafieniami, tak jak wiele akcji niestrudzonego Dujshebaeva. Hiszpan - chyba nawet obudzony w środku nocy - nadal byłby zagrożeniem dla najlepszych w Europie. Co z tego, że od igrzysk w Tokio nie trenował na poważnie, pod presją rzucał piękne bramki i poprowadził Łomżę Vive do sukcesu.
Trafienia Dujshebaeva i szarże po skrzydle Dylana Nahiego uspokoiły sytuację. Przez moment kibice w Hali Legionów mogli nerwowo obgryzać paznokcie, procenty bramkarza Rodrigo Corralesa niepokojąco poszły w górę, przewaga topniała. Kielczanie nie zmarnowali jednak swoich wysiłków, obronili prowadzenie i odnieśli jedno z efektowniejszych zwycięstw w ostatnich latach. Łomża Vive wróciła do gry.
Łomża Vive Kielce - Telekom Veszprem 32:29 (17:12)
Łomża Vive: Kornecki (11/37 - 30 proc.), Wolff (0/2) - Karacić 4, Moryto 6, Nahi 5, A. Dujshebaev 7, Kulesz 2, Vujović 3, Karalek 2, Tournat 2, Sanchez Migallon, Gębala, Gudjonsson 1, Sićko
Karne: 4/7
Kary: 10 min. (Sićko, Sanchez, Gębala, Karalek, Nahi), czerwona kartka Karalek w 26. min
Veszprem: Cupara (3/18 - 17 proc.), Corrales (10/27 - 37 proc.) - Nenadić 9, Yahia 3, Maqueda 4, Strlek 2, Blagotinsek 1, Lekai, Marguc 5, Lauge Schmidt 1, Ligetvari, Manaskow 3, Sipos 1
Karne: 3/3
Kary: 10 min. (Marguc - 4 min., Sipos, Strlek, Blagotinsek - po 2 min.)
ZOBACZ:
Gruba afera w Rosji
Popis skrzydłowych w Superlidze Kobiet
Bilety na MŚ 2023 do kupienia za pośrednictwem Eventim!
-
Rumcajs1976 Zgłoś komentarz
Ten sezon będzie ciekawy WISŁA ma szanse na mistrza!!!!!!!!! -
mgr inż. Uthar Zgłoś komentarz
zawodnikiem i czy nam się to podoba czy nie jego poziom jest galaktyczny i dla każdego klubu byłby to skarb. Nie dość że mocny indywidualnie to i gra zespołowo. Osobiście widziałbym go na stałe na środku. -
Czarcik Zgłoś komentarz
na środku. Bardziej mnie martwi Karacić który w tym sezonie gra pod prawą połówkę - większość akcji/krzyżówek itp. zaczyna w prawo pod leworęcznych. Mało jest typowych prostych zagrań pod praworęcznych - a patrząc na warunki fizyczne Władka, Szymona czy Tomka to wystarczy związanie obrońcy aby oni mogli skoczyć z 10-9 metra i rzucić. Ale może jeszcze są jakieś braki tempowe. Zobaczymy jak będzie dalej. -
hbll Zgłoś komentarz
obawiam się, że tak samo długo Vive nie wygra CL. Niebawem przyjdzie Remili i ciekaw jestem gdzie on znajdzie sobie miejsce w Kielcach, bo na pewno to nie jest gracz, którego zadowoli 15 min w meczu. Pewnie trochę przesadzam i 90 % klubów w Europie chciałoby mieć takie problemy jak VIVE, ale jednak sądzę, że ta indywidualna, nietempowa acz wybitnie skuteczna gra Alexa jest jakąś barierą w wygraniu ligi mistrzów. -
kontratak Zgłoś komentarz
drużyna. -
Miasto mistrzów - Kielce Zgłoś komentarz
powtórzenia:) -
HANDBALL PL Zgłoś komentarz
naprawdę dobrze funkcjonowała co pomagało znacznie bramce. W Bukareszcie nie było żadnego wyjścia i z dwóch zawodników zrobiono gwiazdy. Ale nawet średni rozgrywający nastukał by bramek gdyby mógł rzucać bez kontaktu z 7/8 metra. Kibiców z Kielc na pewno musi cieszyć Vujović. Już w Bukareszcie zagrał dobre spotkanie a wczoraj poszedł za cisoem i widać że wchodzi na odpowiednie obroty. Ciekawe kto przyjdzie na to lewe rozegranie bo to powinno dać wiele odpowiedzi jak może wyglądać zespół w przyszłym roku. Przyjście Remiliego nie musi oznaczać odejścia Vujovicia. Miłego weekendu. -
Wiślak zks Zgłoś komentarz
Zabrzu i wynik do przerwy:) Jakie ma to znaczenie? Rozstrzelaliśmy Rumunów 11 bramki. Zapamiętaj jedno, "nie ważne jak zaczynasz ........." -
Kazek Wojciechowicz Zgłoś komentarz
Nadmuchujecie ten balon niepotrzebnie i za wczesnie. Graja tak , jak przeciwnik pozwala a nie maja graczy typu Nenadicia, Palmarsona, Skube.... jeszcze. -
Monte Cristo Zgłoś komentarz
Alex to klasa sama w sobie , ale bez przesady Alex sam meczu nie wygrał . Mecz zaczęliśmy bez Alexa , a to właśnie wtedy zbudowaliśmy przewagę , którą kontrolowaliśmy do końca meczu. -
sks Zgłoś komentarz
znowu wynik kieleczan 32:29 -
Jesse Pinkman Zgłoś komentarz
zaczyna stosować tą samą taktykę co Sabaté- gra praktycznie jedną 7-ką z obawy o wynik. Ma trzech zawodników na lewym rozegraniu a gra tam Karacić tak jak u nas gra jednocześnie z Mindegią i Żytnikovem gdy na ławce Szita z Kosą. Gębala z Sićko już teraz mogą pomarzyć o grze w ataku w LM a za rok będzie jeszcze gorzej, zwłaszcza że pewnie jeden z nich odejdzie. -
Maxi- 102 Zgłoś komentarz
poziomie 40% po sezonie odchodzi z drużyny....Vujović jeden z najlepszych w tym sezonie zawodników po zakończeniu sezonu odchodzi.....tylko tak dalej...:)