Zawodnicy MKS Zagłębia Lubin biją się w pierś. "Przede wszystkim chcielibyśmy przeprosić"

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Na zdjęciu: zawodnicy MKS Zagłębia Lubin z trenerem Jarosławem Hipnerem
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Na zdjęciu: zawodnicy MKS Zagłębia Lubin z trenerem Jarosławem Hipnerem

Nie da się ukryć, że MKS Zagłębie Lubin górnicze derby z ekipą z Zabrza przegrało po prostu na własne życzenie. Na końcowym rezultacie zaważyła bardzo słaba końcówka w wykonaniu drużyny z Dolnego Śląska.

- Przede wszystkim chcielibyśmy przeprosić kibiców, bo cały mecz wygrywaliśmy, dawaliśmy z siebie sto procent, a tą końcówką popsuliśmy całe spotkanie. Aż nie wiem co powiedzieć, bo walczyliśmy i dawaliśmy z siebie wszystko, ale ta końcówka nie potoczyła się tak, jak powinna. Do tego dwa nietrafione rzuty karne, w tym jeden przeze mnie, i przegraliśmy w ostatnich minutach - podsumował mecz z Górnikiem Zabrze, Marcel Sroczyk.

Niżej notowane MKS Zagłębie Lubin dominowało i prowadziło przez większość spotkania, ale na ostatniej prostej opadło z sił i przegrało w górniczych derbach 27:29. Niedosyt w drużynie ze stolicy polskiej miedzi jest ogromny.

- Mam mieszane uczucia, bo graliśmy naprawdę bardzo dobrą piłkę ręczną, twardą w obronie i Zabrze miało problem z rzuceniem bramek. Z drugiej stronie gdzieś wróciły koszmary z tamtej edycji rozgrywek, gdzie topniała przewaga i przegrywaliśmy mecze w karnych. Tutaj nawet jakby doszło do rzutów karnych i wygranej, to bym nie był zadowolony, bo to spotkanie dało się wygrać za trzy punkty - ocenił trener lubińskiego klubu, Jarosław Hipner.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań

- Były też dyskusyjne tematy z pracą sędziów, ale to nie jest sedno sprawy. Sedno jest takie, że w końcówce meczu nie rzucamy dwóch karnych i sytuacji sam na sam. Przewaga topniała, graliśmy słabo w końcówce i Zabrze przy odrobinie szczęścia zdobyło punkty - przyznał szkoleniowiec.

Porażka zabolała, ale lubinianie nie będą zwieszać głów. - Wierzę w to, że w drugiej rundzie, przy takim nastawieniu i trochę lepszej skuteczności, to my wywieziemy z Zabrza komplet punktów. Chciałbym, żeby drużyna wiedziała, że nie jesteśmy wcale zespołem gorszym. Czy od Zabrza, czy od Kalisza czy Opola. Wszystko zaczyna się i kończy w głowie - zakończył Jarosław Hipner.

---> Różnica klas. W Płocku nie mogło być inaczej
---> Ciąg dalszy pomeczowej burzy. Szef polskich sędziów odpowiada zabrzanom

Komentarze (0)