Skandynawom trochę poszczęściło się w losowaniu, są zdecydowanymi faworytami grupy F i jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie niż ich awans z kompletem zwycięstw byłoby odebrany jako sensacja. Nie może być inaczej, skoro Christian Berge ma do dyspozycji Sandera Sagosena, Kenta Robina Tonnesena, Haralda Reinkinda, Torbjorna Bergeruda i wielką norweską nadzieję Alexandra Blonza.
Dwukrotni wicemistrzowie świata patrzą dalej niż na pierwszą rundę. W tym kontekście trenera Bergego martwi absencja dwóch strzelb. Magnus Abelvik Roed ponownie leczy kolano, kolejny pechowiec Goran Johannessen wypadł ze składu z powodu kontuzji pachwiny.
Za plecami Norwegów Rosjanie, którzy w każdej innej grupie nie byliby faworytami do awansu, ale na tle Litwinów i Słowaków wypadają jednak lepiej. Zwłaszcza że nowy trener Velimir Petkovic ma w składzie duet rozgrywających z Płocka, którego zazdrości mu pół Europy.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Siergiej Kosorotow po raz pierwszy zaprezentował się kibicom podczas MŚ 2019, od tego czasu nie jest już tylko patyczkowatym strzelcem z olbrzymim potencjałem. W barwach Wisły spisywał się tak dobrze, że już pytają o niego najlepsi w Europie. Idealnym uzupełnieniem Kosorotowa jest doświadczony Dmitrij Żytnikow. Siła ognia jest całkiem duża, dodając do tego Dmitrija Santałowa, Daniiła Sziszkariewa i Dmitrija Kisielewa. Jeśli w tej stawce nie uda się poprawić 22. miejsca z poprzednich ME, to dla Rosjan będzie to oznaczać klęskę.
Słowacy mają zupełnie inne ambicje niż drudzy z gospodarzy Węgrzy. Naszym południowym sąsiadom niespecjalnie pomogą nawet właśni kibice, bo na halę zostanie wpuszczonych jedynie 25 proc. dopuszczalnej liczby widzów. Przede wszystkim Słowakom brakuje jakości, przeciętny kibic nie zna zapewne żadnego z reprezentantów. Tylko ci bardziej obyci z piłką ręczną kojarzą Olivera Rabka, Tomasa Urbana i naturalizowanego ukraińskiego bramkarza Igora Czuprynę.
Gospodarze dużo by dali za tak wyrazistego lidera, jakim dla Litwinów jest Aidenas Malasinskas. 35-letni rozgrywający rewelacyjnie spisywał się w barwach Motoru Zaporoże. Gdyby nie kontuzja rosłego Jonasa Truchanoviciusa, w przeszłości zwycięzcy Ligi Mistrzów z Montpellier, to Litwini mieliby argumenty, by nawet zagrozić Rosjanom. Dla debiutantów sam udział w ME 2022 jest wielkim wydarzeniem, jeszcze kilka tygodni temu media podnosiły larum, że reprezentacji braknie środków na przygotowania i udział w imprezie.
ZOBACZ:
W kadrze są powody do optymizmu
Wielki pech u Francuzów