Zabrzanie podnieśli się po niedawnej serii siedmiu porażek z rzędu, po pozyskaniu dwóch ukraińskich graczy częściowo uporali się z problemami kadrowymi i zaczęli odzyskiwać swoją pozycję w tabeli. Na kolejkę przed końcem wykorzystali wpadkę MMTS-u z Zagłębiem Lubin i po zwycięstwie z Gwardią Opole przesunęli się na czwartą pozycję.
Mecz nie był popisem Górników, ale w końcówce przechylili szalę na swoją korzyść. Tradycyjnie duża w tym zasługa Jakuba Skrzyniarza. Golkiper - w ostatnim występie przed zabrzańską publicznością (odejdzie do Bidasoi Irun) - otrzymał ósmą (!) nagrodę dla MVP spotkania w tym sezonie, odbił 17 piłek przy 40 proc. skuteczności. Niektóre z nich, jak ta po kontrze Mateusza Jankowskiego, powinna być ozdobą kompilacji najlepszych parad ostatnich miesięcy.
- Skrzyniarz znowu zrobił swoje i powinien doczekać się pomnika, tak jak Michael Jordan w Chicago - skwitował po meczu trener Marcin Lijewski.
Reprezentacyjny bramkarz był najjaśniejszą postacią, ale sam nie wygrał Górnikowi spotkania. Łukasz Gogola zagrał kolejny dobry mecz po miesięcznej przerwie; rzucał, asystował, czasami efektownie wyprowadzał kolegów do pozycji rzutów. Sebastian Kaczor zaliczył jeden z lepszych występów w ataku od czasu przenosin do Górnika, na swoim poziomie zaprezentował się Damian Przytuła, w końcówce nie zawiódł Krzysztof Łyżwa.
- Ciągle jesteśmy w grze o czwarte miejsce. Mamy ostatni bardzo trudny mecz (z Azotami Puławy - przyp. red.), pojedziemy tam jednak pełni optymizmu - zapewnia Lijewski.
Górnik Zabrze awansował na czwarte miejsce i ma dwa punkty przewagi nad będącym w dołku MMTS-em. Punkty w Puławach zapewnią europejskie puchary, ale nawet porażka nie musi oznaczać spadku na piątą lokatę. Kwidzynian czeka bowiem wyjazd do Piotrkowa do Hali Relax, a ich rywale powoli wychodzą z kryzysu sportowego i kadrowego.
ZOBACZ:
Eurobud Jarosław walczy o medal
Niespodzianka w Kwidzynie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!