Pierwszy etap załoga Subaru Poland Rally Team pokonywała jako czwarta na trasie. Oznaczało to niestety spore straty czasowe, szczególnie, gdy dogoniła ona mających problemy rywali i jechała w gęstym kurzu. Na drugiej pętli warunki były już bardziej sprzyjające, a Wojciech Chuchała z Danielem Dymurskim znacznie przyspieszyli i awansowali do pierwszej dziesiątki.
Drugi etap był równie wymagający, szczególnie, że polska załoga otwierała stawkę i jako pierwsza mierzyła się z szybkimi, łotewskimi odcinkami specjalnymi. Podczas drugiej pętli korzystali z lepszych warunków i mieli szansę na awans w klasyfikacji generalnej. Na ostatnim odcinku specjalnym załoga wypadła jednak z trasy, a uszkodzenia auta nie pozwoliły na dalszą jazdę. Zawodnicy zostali przewiezieni do szpitala, gdzie przeszli rutynowe badania. Lekko kontuzjowany jest Chuchała, a Dymurski nie odniósł najmniejszych obrażeń.
- Nasze tegoroczne osiągnięcie przyjmuję zarówno z wielką radością, jak i niedowierzaniem. Siedem lat temu, gdy pierwszy raz wsiadłem do rajdówki, nie przypuszczałem, że przyniesie to takie sukcesy. Wszystko co piękne zawdzięczam przede wszystkim osobom, które mi zaufały i wsparły na mojej drodze. Odczuwam teraz niewiarygodny spokój i spełnienie. Medal ma zawsze dwie strony i ta drugą jest nasza przygoda na ostatnim odcinku Rajdu Lipawy, która uczy pokory i daje motywację, by dalej ciężko pracować. Dziękuje wszystkim zaangażowanym w nasz sukces, a przede wszystkim całemu Zespołowi i naszym sponsorom - powiedział Chuchała.
ZOBACZ WIDEO: Tak Kajetanowicz jechał po drugi z rzędu tytuł ERC