Kajetan Kajetanowicz: Nie miałem pieniędzy na paliwo [WYWIAD]

Materiały prasowe / kajto.pl / Na zdjęciu: Kajetan Kajetanowicz
Materiały prasowe / kajto.pl / Na zdjęciu: Kajetan Kajetanowicz

- Potrafię doceniać to, co mam i się z tego cieszyć - mówi Kajetan Kajetanowicz, który po raz drugi w karierze został wicemistrzem świata. Tytuł w klasie WRC3 przegrał o trzy sekundy, ale jak sam mówi, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Gdyby ktoś powiedział przed sezonem, że będziesz wicemistrzem świata, brałbyś ten wynik w ciemno?

[b]

Kajetan Kajetanowicz, kierowca Lotos Rally Team, wicemistrz świata WRC3:[/b] Gdyby mi powiedział, że to będzie tak wyglądać, tak jak wyglądało, to tak. Siedem startów, z czego aż trzy wygrane, sześć zakończonych na podium. I tylko 3 sekundy straty do mistrza świata. Wtedy bym powiedział "biorę to w ciemno".

Chciałbym jednak zawsze walczyć. Jestem sportowcem z krwi i kości. Interesuje mnie zawsze walka o zwycięstwo. Daliśmy dobry pokaz tego, jak powinna wyglądać taka walka - do ostatnich metrów ostatniego odcinka specjalnego ostatniego rajdu. To jest fajne dla motorsportu i moich kibiców, którzy przyjechali na Monzę i mnie wspierali, śledzili wydarzenia przed ekranami komputerów. To mnie uspokaja, że patrząc w skali całego sezonu jestem zadowolony.

Wiemy, jak układała się niedziela w Rajdzie Monza. Goniłeś Yohana Rossela, przed ostatnim oesem go wyprzedziłeś, by ostatecznie przegrać o ułamki sekund...

Takie są rajdy, to jest sport. 3 sekundy straty w przeciągu całego sezonu, na siedmiu rajdach, gdzie ścigaliśmy się w różnych krajach, to jest prawie jak zwycięstwo. Tak do tego podchodzę. Bardzo się cieszę. Miałem okazję walczyć ze świetnym kierowcą, ale w WRC3 sklasyfikowanych jest w tym roku ponad sto załóg. Dlatego miałem okazję walczyć tak naprawdę z wieloma bardzo dobrymi kierowcami.

Nie byłem na każdym rajdzie, niektórzy startowali okazjonalnie, ale byli bardzo szybcy. Ta walka na żyletki jest czymś, co powoduje, że włosy na rękach stają dęba. Gdy popatrzę na to z perspektywy czasu, to mam dobre wspomnienia.

Twój pilot, Maciek Szczepaniak, powiedział, że tytuł sprowadza się do nieszczęsnego hamowania w Rajdzie Sardynii, gdzie wypadliście z trasy. Siedzi ten moment w głowie?

Nie. To nie jest jedno hamowanie, to jest cały sezon walki. Tak samo mieliśmy "kapcia" w Rajdzie Estonii na ostatnim odcinku specjalnym, gdzie na dodatkowo punktowanym power stage'u byłem przygotowany na walkę o 5 punktów. Specjalnie na ten odcinek oszczędzałem opony i miałem swoją strategię.

Mogliśmy na tym odcinku w Estonii zdobyć 5 dodatkowych punktów, a przejechaliśmy na "kapciu" prawie całą jego trasę. Zabrakło nam sekundy do piątego miejsca i choćby dodatkowego punktu. To też mogło zaważyć o tytule mistrzowskim.

Różne rzeczy mogły się dziać. Yohan Rossel miał mnóstwo szczęścia w Chorwacji, gdzie był trzeci, chociaż dachował w rajdzie. Doszło do tego w takim miejscu, gdzie szybko kibice postawili go na koła i ukończył imprezę. Gdyby dachował gdzieś, gdzie nie było fanów, to być może byłoby inaczej. Tak jak ja na Sardynii. Gdyby kibice mnie wypchali na trasę, to jechałbym dalej. Nie ma co gdybać.

Czy w tej sytuacji można czuć niedosyt?

Wiem, jak wygląda sport na najwyższym poziomie. Liczą się detale i trzeba mieć też szczęście. Trzeba zawsze robić wszystko, co się da i wykorzystywać sytuacje. Prawa noga musi słuchać głowy i ja tak starałem się robić w tym roku. To jest najlepszy sezon w mojej karierze. Sześć podiów na siedem startów, nigdy nie wygrałem trzech rajdów w mistrzostwach świata w ciągu jednego roku.

Jestem zadowolony, ale czy czuję niedosyt. Tak. W hotelu polała mi się łezka. To są normalne rzeczy. Poświęcam całe życie zawodowe rajdom, dużą część życia prywatnego. Tak, abym mógł się ścigać na najwyższym poziomie. Robię to dla kibiców, rodziny i partnerów. Kocham to i czuję niedosyt, ale też potrafię być realistą. Nikomu w Polsce nie udało się zdobyć trzech tytułów mistrza Europy, dwóch tytułów wicemistrza świata czy czterech tytułów mistrza Polski.

Potrafię doceniać to, co mam i się z tego cieszyć. Nie spoczywam na laurach. Ten sukces jest dla mnie motywujący. Postaram się być jeszcze lepszym kierowcą. Nawet gdybym został mistrzem świata, to moje nastawienie nie uległoby zmianie. Każdego dnia, gdy otwieram oczy, moim planem jest bycie lepszym kierowcą niż dzień wcześniej.

Kajetan Kajetanowicz został wicemistrzem świata WRC3 (fot. kajto.pl)
Kajetan Kajetanowicz został wicemistrzem świata WRC3 (fot. kajto.pl)

A czy Kajetan Kajetanowicz ma świadomość, że tworzy historię? Bo chociaż mieliśmy sukcesy Sobiesława Zasady, Krzysztofa Hołowczyca czy Roberta Kubicy w rajdach, to nikt nie ma takich liczb jak ty.

Cieszę się z tego, co mam. To jest kwestia wychowania. Mam wspaniałych rodziców, którzy między słowami mi to wykładali. To są bardzo dobrzy, poczciwi i skromni ludzie. Potrafiący doceniać to, co mają. Życie składa się z drobnych rzeczy i trzeba umieć się z nich cieszyć.

Ktoś powie, że mistrzostwa świata to nie są drobne rzeczy. OK, ale można zostać wielokrotnym mistrzem, i równocześnie być niezadowolonym ze swojego życia i nieszczęśliwym. Dlatego w takiej sytuacji, gdy jestem najbardziej utytułowanym zawodnikiem w polskim motorsporcie, to jak ja mam być nieszczęśliwy, niezadowolony? To, czy jestem wicemistrzem świata czy mistrzem świata, tu nie ma znaczenia.

Od chłopaka z Ustronia, który "Maluchem" jeździł na rajdy, do wicemistrza świata...

Nie miałem pieniędzy na paliwo. Aż mi się głos łamie, bo nie było mi łatwo. Zaczynał padać śnieg, kupiłem sobie opony zimowe i okazywało się, że nie mam już pieniędzy na paliwo. Chodziłem tam i z powrotem po swoim pokoju, bo zastanawiałem się, skąd wziąć pieniądze na paliwo, bo następnego dnia tego śniegu mogło już nie być.

To są historie z mojego życia wzięte. To powoduje, że potrafię obejrzeć się za siebie. Na to, co było 5 czy 15 lat temu, gdy miałem naprawdę poważne problemy, by w ogóle startować.

Obecnie na paliwo może i masz, ale budżet na starty w WRC jest ogromny. Czy wiadomo, jak będzie wyglądać twój sezon 2022?

Mam nadzieję, że decyzja zapadnie w tym roku. Czy się coś klaruje? To za dużo powiedziane. Rozmawiam z partnerami, dopiero wróciliśmy z Monzy, przed nami jeszcze Rajd Barbórka. Jednak równolegle prowadzę rozmowy z wieloletnimi partnerami, jak i nowymi.

To nie są łatwe czasy. Nie mam na myśli wyłącznie pandemii. Wciąż rosnący kurs euro przy startach zagranicznych mocno nas dotyka. Do tego dochodzi wiele kwestii logistycznych, koordynacyjnych. One wpływają na to, jak sport na światowym poziomie wygląda. Mam jednak to szczęście, że z partnerami i sponsorami współpracuję od lat. Oni są też wspaniałymi ludźmi i zawsze próbujemy znaleźć jakieś rozwiązania. Wierzę, że znajdziemy również takie na sezon 2022. Tak, aby były one satysfakcjonujące dla nas, jak i kibiców.

Kajetan Kajetanowicz ma już na swoim koncie dwa tytuły wicemistrza świata (fot. kajto.pl)
Kajetan Kajetanowicz ma już na swoim koncie dwa tytuły wicemistrza świata (fot. kajto.pl)

A czy sukcesy Kajetana Kajetanowicza mogą pomóc polskim rajdom?

Paradoksalnie nie jestem najlepszą osobą do wypowiadania się w tym temacie, bo nie pojawiam się na mistrzostwach Polski. A czy rajdy u nas podupadły? Zwroty medialne u nas z roku na rok są coraz wyższe. Nasi sponsorzy byli z tego zadowoleni, bo za każdą włożoną złotówkę chcą otrzymać kilka kolejnych.

Nie są to jednak łatwe czasy. Wielu rajdowcom jest ciężko o budżet, mi też. To nie jest tak, że mam pieniądze na starty na pstryknięcie palcem. Trzeba nie tylko szybko jeździć, ale też umieć dobrze sprzedać wyniki. Robimy z zespołem wiele rzeczy dookoła, aby nasi partnerzy byli zadowoleni, żeby generować te zwroty medialne. Nie ma drugiego kierowcy rajdowego w Polsce z taką liczbą interakcji, ogromem obserwujących, z takimi zasięgami. To nie jest jednak tylko robota Kajetana Kajetanowicza, tylko też zespołu i sztabu ludzi - niezwykle zaangażowanych, mających do tego mnóstwo pasji.

Wiele pomysłów nic nie kosztuje. Można wziąć np. udział w akcjach wspierających bezpieczeństwo, charytatywnych. To nie wiąże się z dużymi kosztami. Trzeba mieć pomysły, a my mamy ich dużo. Część zawodników je kopiuje żywcem od nas, co może jest i dobre, bo najwidoczniej te pomysły się sprawdzają.

Czytaj także:
Wyścig F1 na placu budowy? Tor w Arabii Saudyjskiej wciąż niegotowy
Alarm w zespole Roberta Kubicy. Poważny problem do rozwiązania

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie

Komentarze (0)