Rosjanie czekają na sygnał. Wojna zamiast Dakaru

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: załoga Kamaza, Władimir Czagin w czerwonej koszulce
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: załoga Kamaza, Władimir Czagin w czerwonej koszulce

Rosyjski Kamaz nie wystartuje w najbliższym Rajdzie Dakar. Szef zespołu chce, aby jego członkowie przysłużyli się ojczyźnie w inny sposób. Zgodził się na to, aby personel Kamaza walczył na wojnie w Ukrainie.

W tym artykule dowiesz się o:

Kamaz jest chlubą Rosji. Produkowane przez niego ciężarówki są wykorzystywane na froncie wojennym w Ukrainie, ale rywalizują też w rajdach terenowych. W swojej kategorii rosyjski producent nie ma sobie równych, o czym świadczą ostatnie sukcesy w Rajdzie Dakar. Tyle że ekipy zabraknie w nadchodzącej edycji imprezy.

Władimir Czagin, który stoi na czele rajdowego zespołu Kamaza, nie zgodził się na podpisanie dokumentu FIA dotyczącego zachowania neutralności politycznej. Wymagał on na wszystkich członkach ekipy potępienia rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz skrytykowania działań Władimira Putina. Dla ludzi z firmy wykorzystywanej do propagandowych przekazów Kremla była to zbyt wiele.

Skoro kierowcy, mechanicy i inżynierowie Kamaza w styczniu nie będą rywalizować w Arabii Saudyjskiej w kolejnej edycji Dakaru, Czagin na początku października zgłosił gotowość wysłania ich na front wojenny. - Członków naszej ekipy można mobilizować. Każdego z nas. Jeśli będę potrzebny w walce, to sam jestem gotów. W dowolnej roli. Trzeba być uczciwym i lojalnym wobec swojego kraju. To moja postawa obywatelska - mówił Rosjanin portalowi Absatz.

Po niespełna dwóch tygodniach żaden z pracowników Kamaza nie trafił jeszcze do Ukrainy. - Przychodzą wezwania do naszych chłopaków i są rejestrowani w biurach rekrutacyjnych. Jednak żaden z nas nie został jeszcze zmobilizowany. Czekamy na instrukcje, co do tego, w jaki sposób możemy przydać się ojczyźnie - powiedział Czagin w rozmowie z proklemowską agencją RIA Novosti.

Władimir Putin ogłosił tzw. częściową mobilizację w drugiej połowie września w następstwie ukraińskiej kontrofensywy, która doprowadziła do wyparcia Rosjan ze sporej części okupowanych terytoriów. Plan moskiewskiego dyktatora zakłada, by dzięki mobilizacji wysłać na front wojenny do Ukrainy co najmniej 300 tys. rezerwistów.

Zdaniem części niezależnych mediów w Rosji, mobilizacja w tym kraju może mieć bardziej powszechny charakter, niż wynikałoby to z przekazów rządowych. Aby poprawić sytuację na froncie, Putin może wysłać do walki nawet 1-1,2 mln zmobilizowanych rezerwistów.

Czytaj także:
Formuła 1 nie poradziła sobie ze skandalem. "To wygląda naprawdę źle"
Rosjanin sądzi się z zespołem F1. Nie ma ugody