Przed polską załogą dwa tygdonie rywalizacji i osiem tysięcy kilometrów trasy! W środę Krzysztof Hołowczyc ostatni raz przed startem testował swoją rajdową broń w czasie shakedownu. Testy były owocne dla "Hołka", który po raz ostatni startował w Rajdzie Dakar w roku 2015. Wtedy też zajął upragnione miejsce na podium. Tyle że wtedy impreza odbywała się w Ameryce Południowej, obecnie Dakar gości Arabia Saudyjska.
- Dakar to rajd, o którym marzyłem jako młody człowiek. Kilka lat później przejechałem dziesięć Dakarów, potem długa przerwa i jestem tu z powrotem. To niesamowite jak bardzo ten rajd się zmienił, jak stał się jeszcze bardziej profesjonalny w porównaniu do tego, który pamiętam z moich startów w Ameryce Południowej - powiedział Hołowczyc, który przez organizatora zaliczany jest do "Legend Dakaru".
- Startowałem w afrykańskich edycjach, potem w Ameryce Południowej, teraz w Arabii Saudyjskiej. W dzień jest tu całkiem ciepło, 26-28 st. C, a w nocy sześć stopni lub nawet w okolicy zera. Wieczorem momentalnie robi się chłodno, kiedy nie ma słońca, wiec pogoda też może mieć na nas wpływ - dodał 61-latek.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
Część ekspertów zwraca uwagę na wiek Polaka. Jednak rówieśnikiem olsztynianina jest Carlos Sainz, który należy do grona ścisłych faworytów Dakaru i nikt nie wypomina mu metryki. - Ten start to wielkie wyzwanie, wyróżnieniem dla nas jest to, że zostaliśmy zgłoszeni do zespołu fabrycznego MINI i możemy rywalizować w mistrzostwach świata W2RC. Mam też świadomość, że konkurencja jest bardzo silna, jest bardzo wielu dobrych kierowców, wiele dobrych samochodów i dobrych zespołów - skomentował sytuację były rajdowy mistrz Europy.
- My będziemy starać się osiągnąć wyniki o jakich marzymy, a marzenie jest tylko jedno, żeby stanąć na podium i najlepiej na tym środkowym miejscu. To jest nasz target i nasz plan, szykuje się wielka walka, jesteśmy z Łukaszem zawodnikami, którzy chcieliby osiągnąć wszystko - dodał Hołowczyc.
Po raz pierwszy z Dakarem zmierzy się pilot Łukasz Kurzeja. Jego atutem może być jednak doskonała znajomość z "Hołkiem". Para od kilku lat startowała w rajdach na terenie Europy. W ostatnich miesiącach pracowała też nad rozwojem terenowego MINI. - Z samochodu wyciśniemy co tylko możliwe. Jesteśmy po testach, w których poprawiliśmy kilka rzeczy. Samochód jest świeży i nowy, parę drobnych szczegółów technicznych naprawiliśmy - stwierdził "Hołek".
- Co do trasy, to nie wiemy co nas czeka, trasa zawsze ujawniana jest na starcie. Organizatorzy zapowiadają, że to będzie najtrudniejszy Dakar w historii. Za każdym razem Dakar jest bardzo trudny, każdy wie, że w rajdzie, w którym przejeżdża się osiem tysięcy kilometrów, jest co robić. Taki maraton sprawdza zawsze wytrzymałość załóg i samochodów, czeka nas również Marathon Day, w czasie którego będziemy z Łukaszem sami na pustyni, to nowość. Damy sobie radę bo jesteśmy mocni ale wiele rzeczy będzie dla nas nowych i będziemy się starali szybko łapać to, co inni zawodnicy już znają z poprzednich Dakarów w Arabii Saudyjskiej. Teraz pozostaje tylko trzymać gaz! Trzymajcie za nas kciuki, a my w piątek ruszamy! - podsumował jeden z najlepszych polskich rajdowców w historii.
W piątek na zawodników czeka krótki prolog o długości 28 kilometrów. Będzie to jedynie przedsmak tego co czeka zawodników w sobotę i kolejne dni.
Czytaj także:
- Wróżą mu rychły koniec kariery w F1. Stanowcza odpowiedź kierowcy
- Zakrztusił się mięsem w urodziny. Dramat byłego kierowcy F1