5 stycznia startuje kolejny Rajd Dakar, który dla uczestników jest wielkim wyzwaniem. Wiele na ten temat ma do powiedzenia Krzysztof Hołowczyc, który przez lata startował w morderczym rajdzie. Polski kierowca wiele przeżył na trasach słynnych zawodów.
Prawdziwy sport jest jeden. Krzysztof Hołowczyc pomaga niepełnosprawnym >>
Były momenty radości, ale także chwile grozy. Niebezpiecznie było chociażby w 2007 roku, gdy "Hołek" miał wypadek podczas trzynastego etapu. Polak doznał poważnych obrażeń.
- Strzeliłem klasycznego, jednego z najpiękniejszych w mojej karierze, frontflipa (salto w przód). Gdy wyszedłem z auta, zobaczyłem, że mam dziurę w brzuchu, bo żebra wygięły się do środka. Jean Marc wezwał helikopter. Gdy przyleciał, lekarze byli bladzi. Myśleli, że mam krwotok wewnętrzny i zaraz będzie kolejny trup w Dakarze - opowiada Hołowczyc w "Przeglądzie Sportowym".
ZOBACZ WIDEO Daniel Obajtek: Mamy szersze plany związane z Kubicą. Czeka nas pracowity rok
Na szczęście nie było krwotoku. Lekarze odetchnęli z ulgą, a już w drodze do szpitala... otworzyli szampana.
- W helikopterze jedno żebro wróciło na swoje miejsce. Ciśnienie się unormowało. Gdy lekarze to zobaczyli, otworzyli szampana i wypili po kieliszeczku. Naoglądali się wcześniej tyle makabrycznych wypadków, że gdy tym razem jeden im cudownie wrócił do życia, musieli to uczcić - wspomina.
Rajd Dakar. Dwóch Polaków wycofało się z rywalizacji. Rozwadowskiego pokonała choroba, Bartoszka kontuzja >>
Hołowczyc dziesięć razy startował w Rajdzie Dakar. Najlepiej spisał się w ostatnim wyścigu. W 2015 roku ukończył zawody na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej.