Tym razem będzie podziwiać pokaz sztucznych ogni nad... Dubajem. W styczniu otwieramy trzeci, zupełnie nowy rozdział dakarowej historii. Po trzydziestu latach w Afryce i jedenastu w Ameryce Południowej, legenda najtrudniejszego rajdu terenowego świata przenosi się do Azji na Półwysep Arabski. Termin rywalizacji pozostaje jednak niezmienny, a to oznacza, że krótko po Świętach Bożego Narodzenia zawodnicy oraz ich zespoły muszą ruszać w drogę.
- Arabia Saudyjska to dla nas zupełnie nowe wyzwanie. Czujemy się trochę jak pionierzy, którzy przybywają do nieznanego królestwa i jako jedni z pierwszych obcują bezpośrednio z kulturą, ludźmi i oczywiście kompletnie nieznanym terenem. Każdy czuje, że tegoroczny Dakar ma jeszcze mocniejszy smak przygody. Dlatego nasz zespół wylądował w Dżuddzie już 29 grudnia, by zacząć aklimatyzację, odebrać nasz sprzęt z portu i zadbać o wiele szczegółów, które w Ameryce Południowej mieliśmy już opracowane - opowiada Rafał Sonik.
Drobnych spraw do załatwienia jest rzeczywiście wiele. Dla sprawnej komunikacji niezbędne są lokalne karty SIM, należy zaopatrzyć lodówkę w zapasy żywności, opracować plan poruszania się po mieście w trakcie odbiorów administracyjnych i technicznych, znaleźć miejsce na testy i wiele, wiele innych. Na szczęście Bartłomiej Boba, jeden z członków zespołu quadowego mistrza z Krakowa, miał okazję odwiedzić Arabię Saudyjską już kilka tygodni wcześniej. Ten doświadczony pilot rajdowy, odpowiedzialny za logistykę i przygotowanie roadbooka dla Rafała Sonika, obserwował piątą rundę Saudi Toyota Desert Rally Championship.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie
- Ludzie są tu niezwykle przyjaźni i otwarci. Drogi dojazdowe są w doskonałym stanie i niemal każda ma cztery pasy, więc nasz zespół będzie mógł sprawnie i wygodnie poruszać się między biwakami, a dzięki temu lepiej wykona swoją pracę - relacjonuje z uśmiechem.
CZYTAJ TAKŻE Rajd Dakar. Rafał Sonik wraca do rywalizacji. Chce znów zwyciężyć
Jedynym minusem wcześniejszego przyjazdu do Arabii Saudyjskiej wydaje się być fakt, że zespół nie będzie mieć możliwości przywitania Nowego Roku tradycyjną lampką szampana. - Już podczas prezentacji nowej odsłony Dakaru w Warszawie, David Castera poinformował nas o absolutnym zakazie przywożenia i spożywania alkoholu w Arabii Saudyjskiej. Czesi dopytywali wówczas o piwo, które jest elementem kultury, ale spuścili nosy na kwintę, kiedy usłyszeli, że nie będzie żadnych ustępstw. Rzeczywiście w Dżuddzie nie ma nawet mowy o jakimkolwiek procentowym trunku. O północy 31 grudnia wypijemy więc toast herbatą… - powiedział Bartłomiej Boba.
Rafał Sonik do swojego zespołu dołączy w pierwszych dniach nowego, 2020 roku, ponieważ sylwestrową noc postanowił spędzić ze swoją partnerką Karoliną. Nie będą jednak daleko, bo za "piaszczystą miedzą" w Dubaju. - Kilka razy w roku przyjeżdżam do Emiratów na treningi. Mamy tu swoją bazę na pustyni, gdzie zawsze czeka na mnie gotowy do jazdy quad. Ten sylwestrowy wyjazd będzie więc również okazją do ostatnich testów na Półwyspie Arabskim - zauważył "SuperSonik".
- Z Karoliną witaliśmy już Nowy Rok nad brzegami dwóch oceanów w Peru i Argentynie. Teraz przyszedł czas na inną część świata i nowe wybrzeże - Zatokę Arabską na północnym krańcu Oceanu Indyjskiego. Kto wie, czy nie czekają nas jakieś dakarowe akcenty, bo cały region żyje już zbliżającym się rajdem. Kilka dni temu najwyższy budynek świata - Burj Khalifa rozświetliła grafika zapowiadająca start kolejnej edycji wielkiego ścigania - mówił jedyny polski kierowca, który zwyciężył w super maratonie, a w tym roku znów powalczy o czołowe lokaty.
Rafał Sonik przywita Nowy Rok o trzy godziny wcześniej niż jego rodacy nad Wisłą. Jego zespół rajdowy w Dżuddzie wzniesie w górę szklanki z herbatą godzinę później (o 22:00 polskiego czasu). Sześćdziesiąt godzin później rozpoczną się już odbiory administracyjne przed startem Rajdu Dakar, a emocje sportowe poszybują w górę!
CZYTAJ TAKŻE Dakar: Rafał Sonik z "jedynką". Polak celuje w wygraną