Po zakończeniu tegorocznego Rajdu Dakar doszło do sporej zmiany w życiu Jakuba Przygońskiego. Kierowca Orlen Team po pięciu latach postanowił zakończyć współpracę z zespołem X-raid, który szykował mu specjalną wersję MINI. Przygoński postawił teraz na Toyotę, która przechodzi pierwszy sprawdzian w Rajdzie Kataru.
Mimo kilku problemów na trasie Przygoński podkreśla, że jest zadowolony z tego, jak spisuje się nowe auto. Niedzielny etap był przy tym stosunkowo krótki, liczył bowiem nieco ponad 170 kilometrów odcinka specjalnego.
Jakub Przygoński i jego pilot Timo Gottschalk wyruszyli na trasę jako trzecia ekipa, 6 minut po Nasserze Al-Attiyahu. Na kilka chwil przed rozpoczęciem etapu kierowca podkreślał, że razem ze swoim pilotem raczej nie będą mogli liczyć na śledzenie śladów poprzedzających załóg, a niedługi dystans OS pozwoli im poznać pierwsze możliwości nowego auta.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości
Załoga Orlen Team musiała zmagać się na trasie z kilkoma problemami nawigacyjnymi. - Odcinek w dużej mierze był kamienisty. W drugiej połowie było trochę wydm i camelgrassu. Nawigacja na etapie była dość trudna, musieliśmy szukać dróg. Nie mogliśmy złapać z Timo dobrego kontaktu, co było w pewnym stopniu połączone z tym, że jechaliśmy nowym samochodem. Wszystko było nowe i nie mogliśmy jechać rytmem, do którego jesteśmy przyzwyczajeni - powiedział Przygoński.
- Zaliczyliśmy jeden duży błąd, w pewnym miejscu pojechaliśmy półtora kilometra w złą stronę i musieliśmy zawrócić. Straciliśmy w związku z tym trochę czasu, ale postaramy się, żeby w poniedziałek było lepiej - dodał polski kierowca, zaznaczając, że jest zadowolony z tego, jak sprawuje się Toyota Hilux.
Reprezentant Orlen Team przyznaje, że przed startem etapu wprowadził kilka zmian w ustawieniach samochodu, które miały ułatwić szybszą i łatwiejszą jazdę.
W tegorocznej odsłonie Rajdu Kataru startuje łącznie 19 ekip. W znacznej części są to reprezentanci lokalnej federacji QMMF. Zalicza się do niej między innymi jeden z faworytów imprezy, zwycięzca niedzielnego etapu, Nasser Al-Attiyah. Triumfator Dakaru z 2011 i 2019 roku pokonał dystans pierwszego odcinka w czasie 1:32:28. Jakub Przygoński i Timmo Gottschalk stracili w niedzielę do zwycięzcy 10 minut i 47 sekund.
Rajd Kataru potrwa do czwartku. Trasa poniedziałkowego odcinka specjalnego będzie liczyć 334 kilometry.
Czytaj także:
Testy F1 w Barcelonie. Alfa Romeo tuż za Mercedesem
Długotrwała misja Roberta Kubicy