Jacek Bartoszek zadebiutował w Rajdzie Dakar, choć ma za sobą przygody zdrowotne. Polski motocyklista od urodzenia żyje z wadą serca i kilka lat temu przeszedł operację wymiany zastawki i aorty. W tym roku udało mu się jednak zrealizować marzenie i wystartować w najtrudniejszej imprezie terenowej świata.
Zawodnikowi Duust Rally Team od początku nie było łatwo. Już końcówka ubiegłego tygodnia przyniosła awarię motocykla, przez którą musiał on wrócić na biwak helikopterem. Po naprawieniu maszyny Bartoszek wrócił do rywalizacji w ramach Dakar Experience. To przepis pozwalający na powrót do rywalizacji i dojechanie do mety w celu zebrania doświadczenia.
Jednak w poniedziałek Polaka znów dopadł pech. - Odcinek generalnie był bardzo szybki, ale jednocześnie bardzo niebezpieczny. Jak zwykle z kamieniami, wystającymi głazami. Takie szybkie sekcje poprzedzielane były jakimiś pasmami wąskich wydm, więc po przejechaniu tych trudniejszych wydm długa prosta bardzo zachęcała do przyspieszenia - opisał początek ósmego etapu Bartoszek.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Andrzej Stękała uspokaja kibiców. "Z kolanem jest dużo lepiej. To efekt przemęczenia"
Motocyklista z Polski powyższe słowa wypowiedział prosto ze szpitala, do którego trafił po wypadku. Bartoszek nawet nie wie, jak do niego doszło. - Gdzieś około kilometra dwusetnego, po przejechaniu przez wydmy zacząłem przyspieszać i potem pamiętam już tylko tyle, że ktoś mnie obudził, leżałem na ziemi, śmigłowiec już był, zabrał mnie do szpitala. Zostałem gruntownie przebadany, nie mam żadnych obrażeń - dodał Bartoszek, który na co dzień jest prawnikiem.
Jasne jest, że tym samym Polak nie zrealizuje celu, jakim było dojechanie do mety debiutanckiego Dakaru. - Czuję się wściekły i szczęśliwy. Wściekły dlatego, że nie jadę dalej w rajdzie, dzisiaj miałem dobre tempo, fajny odcinek, więc tego mi szkoda, na to się złoszczę, że się sam wyeliminowałem. A szczęśliwy dlatego, że pomimo upadku jestem cały, a to jest najważniejsze. Wszystko przede mną - skomentował reprezentant Duust Rally Team.
Bartoszek nie ukrywa, że chociaż Dakar 2021 kończy się dla niego inaczej niż planował, to zgromadził dużo przygód. - Awaria motocykla, upadek, ukradziono mi rzeczy na promie, które płynęły, kaski, elementy wyposażenia, dość sporo. Tych przeciwności było sporo i jakoś sobie z nimi radziłem do tej pory, ale teraz definitywnie koniec. Do wtorku do godz. 13.00 leżę w szpitalu, przyjedzie po mnie Filip (menedżer zespołu - dop. aut.) i zdecydujemy, czy jadę dalej w konwoju, czy może pojadę do Jeddah do hotelu. A! mam przegryziony język i to najbardziej boli - podsumował Bartoszek.
Udział w rajdzie kontynuuje inny z zawodników Duust Rally Team - Konrad Dąbrowski. 19-latek w poniedziałek awansował na 36. miejsce w klasyfikacji generalnej. W gronie debiutantów młody Polak jest szósty.
Czytaj także:
Kajetanowicz: To wielkie święto motorsportu
Kibice nie dostali zwrotu za bilety. Tracą cierpliwość