Załoga Cobant Energylandia Rally Team po raz kolejny zmierzy się z Rajdem Dakar. Ich podróż do Dżuddy ma kilka przystanków, m.in. na lotniskach w Krakowie, Warszawie oraz Dausze. A jeśli podróż, to i pakowanie. Co należy spakować do walizek na najtrudniejszy rajd świata?
Pojazdami Cobant Energylandia Rally Team zajmuje się stajnia South Racing, więc zawodnicy muszą skupić się głównie na wyposażeniu osobistym. Co jest potrzebne?
Co jest niezbędne na Dakarze?
Na Dakar należy zabrać przede wszystkim... ubrania. Zawodnicy muszą mieć ze sobą oczywiście rajdowe kombinezony, buty czy rękawice. Zawodnik rajdowy niemal od stóp do głów musi być ubrany w odzienie ognioodporne. Oznacza to, że potrzebuje także specjalnej, homologowanej, rajdowej bielizny. Tego, co ubiera się bezpośrednio na ciało.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Do tych elementów zaliczają się skarpety, kalesony, golf czy kominiarka, nazywana w motorsportowym żargonie balaklawą. Na bieliznę przychodzą wspominane wcześniej kombinezon, buty, rękawice oraz w oczywiście kaski z systemem HANS, chroniącym głowę, kark czy ramiona zawodnika w razie wypadku.
Natomiast Dakar to nie tylko ściganie. To dwa tygodnie spędzone w większości na pustyni. Nie wolno więc zapomnieć o ubraniach cywilnych. Rajd Dakar kojarzy się ze słońcem, piachem, wydmami, ale niewiele osób wie, że często, szczególnie o poranku, jest bardzo zimno.
Sam przewodnik mówi o tym, że temperatury mogą wahać się... od 0 do 40 st. C. Należy zatem zabrać i ubrania letnie i przede wszystkim zimowe. Nie wolno zapominać również np. o ogrzewanych kamizelkach czy wkładkach do butów na baterie. Załogi na wyposażeniu muszą posiadać również namioty i śpiwory. Te przydają się m.in. podczas etapu maratońskiego.
Bez rodziny na Dakarze ani rusz
Pozostają jeszcze kwestie techniczne. Zawodnicy muszą pamiętać o podstawowym zestawie narzędzi, który umożliwi m.in. wymianę półosi czy drążka kierowniczego na trasie rajdu. Piekło Dakaru sprawia, że takich napraw często trzeba dokonywać właśnie samemu, podczas etapu, gdzieś pośrodku pustyni.
Z racji tego, że normalne telefony są zakazane i podczas etapu znajdują się w zaplombowanej przez organizatora skrzynce, potrzebny jest telefon satelitarny - np. w razie konieczności wezwania pomocy. Na wypadek awarii systemów elektronicznych, piloci zawsze mają ze sobą również kompas, umożliwiający dalszą nawigację.
Co jeszcze trzeba zabrać na Dakar? - Rodzinę! - mówi bez zastanowienia Marek Goczał, który nie wyobraża sobie startów bez rodziny czekającej na niego na mecie każdego etapu. Jak mówi zawodnik Cobant Energylandia Rally Team, to dla nich jeździ i dzięki nim to ma sens.
- Trzeba jeszcze zabrać chęci - wszyscy równie mocno muszą chcieć, aby ten rajd się nam udał. W moich przygotowaniach nieoceniony jest mój syn, Eryk. On wszystkiego pilnuje, on mnie pakuje. Eryk jest niezbędny też na rajdach, to ostoja naszego zespołu. Ustawia nam zawieszenie, a my się od niego uczymy - dodaje Marek Goczał.
- Obok kierownicy zawsze mam zdjęcie rodziny - ona jest dla mnie najważniejsza. Jestem człowiekiem wierzącym, więc zawsze mam tam też różaniec. Są jeszcze detale - zawsze muszę mieć zimne picie. Piję wyłącznie zimne napoje, to naprawdę ma dla mnie duże znaczenie. Jest kilka takich rzeczy, które zawsze muszę ze sobą mieć - kończy zawodnik, który trasy Dakaru przemierzał będzie z numerem 410.
Serduszko WOŚP przyniesie szczęście?
A co na Dakar zabrać musi brat Marka, Michał Goczał? - Chłodną głowę! Najmniejszy błąd może wyeliminować z rywalizacji nawet najlepszą załogą. Do Dakaru trzeba podchodzić z pokorą. Ale trzeba do Dżuddy zabrać też dużo optymizmu i wiary w siebie. Co jeszcze? Tak naprawdę potrzebujemy więcej ubrań zimowych, aniżeli letnich - mówi kierowca.
- Mamy jakieś swoje patenty, ale nie chcę zdradzać szczegółów. Na pewno zabiorę ze sobą do samochodu serduszko WOŚP. Zawsze staramy się wspierać tę akcję i tym razem nie może być inaczej. Może to serduszko przyniesie nam szczęście? - kończy Michał Goczał, kierowca Can-Ama z numerem 403.
Czytaj także:
Lewis Hamilton ma problem z Maxem Verstappenem
Kierowca myśli nad powrotem do F1. Pomoże mu Ferrari?