Kierowca ciężko ranny wskutek eksplozji. Są dobre wieści
Philippe Boutron poważnie ucierpiał wskutek eksplozji, która miała miejsce przed startem Rajdu Dakar. Francuski kierowca po przetransportowaniu do ojczyzny został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Teraz ze szpitala dotarły dobre wieści.
Wskutek eksplozji Boutron doznał poważnych obrażeń nóg i jeszcze w Arabii Saudyjskiej przeszedł pierwszą operację. Następnie przetransportowano go do ojczyzny - trafił do szpitala wojskowego Percy w Clamart. Tam medycy podjęli decyzję o wprowadzeniu kierowcy i biznesmena w stan śpiączki farmakologicznej.
Dobre wieści ws. zdrowia Francuza przekazał jego syn. W rozmowie z RMC zdradził, że 61-latek został wybudzony ze śpiączki. - Jest ciężko ranny, obie nogi mocno ucierpiały, ale nie jest już w śpiączce. Jako rodzina możemy go odwiedzać codziennie. Potrzeba ok. 10 dni, abyśmy dowiedzieli się czegoś więcej o jego stanie - powiedział syn Boutrona.
- Mieliśmy okazję go zobaczyć, możemy z nim rozmawiać, ale teraz on potrzebuje czasu i spokoju, by wrócić do zdrowia. Wszystko toczy się bardzo powoli - dodał.
Wyjaśnianiem incydentu zajęły się saudyjskie i francuskie władze. Chociaż lokalne służby początkowo brały pod uwagę nawet akt terrorystyczny, to ostatecznie zakwalifikowały zdarzenie jako "wypadek". Tymczasem francuska prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem możliwego zamachu. Śledczy polecieli już do Dżuddy, by zbierać tam dowody ws. wybuchu samochodu.
Czytaj także:
Formuła 1 w Hollywood. Czy to się może udać?
Były mistrz świata wywołał skandal. "Nasze prawa już nie istnieją"