Przerwany amerykański sen, czyli zamach na igrzyskach w Atlancie
Postanowiono, podobnie jak w Monachium, nie przerywać sportowego święta.
Tymczasem ochroniarza Richarda Jewella, który zauważył ładunek, media zaczęły przedstawiać jako bohatera, a pochwał pod jego adresem nie było końca. Wszyscy byli przekonani, że gdyby nie czujne oko mężczyzny, w Parku Olimpijskim zginęłyby setki osób. Wątpliwości co do tego nie było. Ale do czasu.Amerykańscy dziennikarze prześcigali się w pisaniu artykułów szkalujących imię Jewella, polegając jedynie na podejrzeniach FBI. Opinię publiczną przekonywano, że wszystko zostało przez niego ukartowane, chwaląc jednocześnie służby za przenikliwość.
Wkrótce jednak jego adwokaci ogłosili, że Jewell jest niewinny, a ponadto zdał on test na wykrywaczu kłamstw. Sprawa toczyła się aż przez trzy miesiące - dopiero w październiku mężczyzna otrzymał list od FBI, w którym oczyszczono go z jakichkolwiek zarzutów. Jewell wystosował następnie szereg pozwów wobec gazet, m.in. New York Post czy telewizji NBC. I choć wszystkie sprawy wygrał, otrzymując wysokie finansowe zadośćuczynienia, nigdy nie oczyścił w pełni swojego imienia.
Wciąż jednak nie było znana tożsamość osoby, odpowiedzialnej za śmierć osób w Parku Olimpijskim w Atlancie.