- Nikt nie chce uwierzyć, że Aja dołączyła do nas dopiero w marcu. Znakomicie zaaklimatyzowała się w nowym miejscu, a dziś jest ważnym punktem naszej drużyny, a dodatkowo po godzinach pomaga nam jako asystent trenera w młodszych grupach. Współpracuje nam się znakomicie, a ona sama podkreśla, że czuje się u nas jak w domu - mówi koordynatorka sekcji rugby w AZS AWF Warszawa, Anna Grabska.
18-letnia rugbistka z Charkowa miała dużo szczęścia, ale jednocześnie udowodniła, że potrafi sobie poradzić w każdych warunkach. Na początku marca musiała uciekać ze swojego rodzinnego miasta, bo to bardzo ucierpiało w wyniku bombardowań, a przebywanie w nim było śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Aja wraz z siostrą i mamą ruszyły więc do Polski, a we wszystko zaangażowała się jeszcze Ukraińska Federacja Rugby. To właśnie ona poinformowała Polaków o tym, że zawodniczka szuka schronienia, a na prośbę o pomoc obojętne nie pozostały władze AZS AWF. Przedstawiciele uczelni skontaktowali się z potrzebującą, a po tygodniu otrzymali odpowiedź zwrotną i mogli wziąć się do pracy.
Reprezentantka Ukrainy dostała w Warszawie mieszkanie dla siebie i swoich najbliższych, a możliwością kontynuowania kariery, dostała także możliwość współprowadzenia zajęć dla młodzieży.
ZOBACZ WIDEO Pudzianowski zmierzy się z kolejną legendą KSW?! "Nie boi się"
Władze AZS AWF wraz z Fundacją 4F Pomaga podjęły się organizacji zajęć sportowych dla dzieci z Ukrainy. Akcja od pierwszych dni cieszyła się ogromnym powodzeniem, a w pojedynczych treningach brało udział nawet po 150 ukraińskich dzieci. Wyjazdowe treningi w Serocku, warszawskim parku Agrykola oraz w jednej z warszawskich szkół prowadziła między innymi Aja.
- Chodziło o to, by odciągnąć myśli dzieci o tragicznych wydarzeń z wojny, a jednocześnie uatrakcyjnić im pierwsze dni pobytu w naszym kraju. Obecność Hamad była wyjątkowo ważna, bo była ona kimś w rodzaju łącznika pomiędzy trenerami a dziećmi i błyskawicznie nawiązywała z nimi znakomity kontakt - dodaje Grabska.
Warszawa nie jest zresztą jedynym miastem, w którym organizowane są akcje pomocy dzieciom. Podobne projekty są wdrażane w Gdańsku, Sopocie i Kielcach.
- Chcemy pomagać długofalowo i jak najbardziej efektywnie, dlatego postanowiliśmy skupić się na tym, co jest nam najbliższe, czyli sporcie i dzieciach. W wyniku wojny do Polski trafiły setki tysięcy dzieci. Część z nich zostanie z nami na dłużej, część jest tylko na chwilę, ale wszystkie dotknięte są głęboką traumą. Ich beztroskie dzieciństwo przerwały koszmarne wydarzenia, a niepewność sytuacji starły z ich twarzy uśmiechy. Postanowiliśmy skupić nasze wysiłki na stworzeniu programu zajęć sportowych dla najmłodszych. Jesteśmy jedną drużyną, #WeMakeaTeam, dołożymy wszelkich starań, by dać młodym Ukraińcom choć chwilę odskoczni poprzez sport i zabawę - komentuje założenia projektu Justyna Tomczyk, członek Zarządu OTCF i Fundacji 4F Pomaga.
W ramach programu #WeMakeaTeam wsparcie otrzymali także młodzi ukraińscy sportowcy m.in. drużyna piłkarska Metalista Charków, która przyjechała w lutym na turniej piłkarski organizowany w Polsce. Niestety w czasie młodzieżowych rozgrywek wybuchła wojna. Dzieci pozostały pod opieką klubu Korona Kielce. Do Polski sukcesywnie przyjeżdżają także mamy ukraińskich piłkarzy. OTCF wraz z Fundacją 4F Pomaga zaangażowało się również w tym przypadku przekazując niezbędna pomoc rzeczową i organizując zajęcia sportowe dla dzieci.
Czytaj więcej:
Zawodnicy sami powinni decydować, kto będzie wykluczony
Menedżer Łaguty kończy czasowo współpracę ze Spartą