REC: wielka determinacja Polaków nie wystarczyła

W ostatnim meczu fazy grupowej Rugby Europe Championship reprezentacja Polski walczyła z ogromną determinacją, ale nie potrafiła sforsować obrony rywala. Belgia wygrała 31:10 (10:0) i zapewniła sobie prawo do gry w fazie play-off na własnym boisku.

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński
mecz Belgia - Polska Materiały prasowe / PZR / Na zdjęciu: mecz Belgia - Polska
Choć Belgowie wygrali pierwszy mecz tegorocznych rozgrywek z faworyzowaną Portugalią, można było się spodziewać, że sobotnie starcie będzie niezwykle zacięte. Obie drużyny spotkały się przed rokiem w meczu o siódme miejsce i wówczas rugbiści z Beneluksu byli tylko o jeden punkt lepsi. Zajęli siódme miejsce, ale nadal, podobnie jak "Biało-Czerwoni" są zagrożeni spadkiem. Stawką było więc rozegranie pierwszego spotkania play-off na własnym terenie przeciwko Niemcom i tym samym znaczne zwiększenie szans na utrzymanie.

Spotkanie rozpoczęło się po myśli Belgów, którzy po około pięciu minutach meczu skutecznie pchnęli w maulu, a potem po kilku mocnych wejściach młyna otworzyli wynik. Drogę na pole punktowe znalazł filar Maxim Jadot, a podwyższył Hugo De Francq. W odpowiedzi Polacy rozpoczęli ofensywę, która trwała przez kolejne 20 minut. Mieli zdecydowaną przewagę terytorialną oraz częściej byli w posiadaniu piłki. Nie potrafili jednak sforsować obrony rywali. Brakowało wykończenia w kluczowych momentach, ale kilka akcji zapowiadało, że podopieczni Chrisa Hitta mogą jeszcze odrobić straty.

Bardzo dobrze wyglądała gra nogą Polaków, zwłaszcza kiedy z kontrą wychodził Patryk Reksulak. Obrońca niestety musiał opuścić boisko w pierwszej połowie ze względu na kontuzję. Belgowie także zostali zmuszeni do dwóch zmian, co tylko pokazuje, jak zacięta walka toczyła się na boisku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem

Przed końcem pierwszej połowy gospodarze nieco się jeszcze przebudzili, ale tylko kilka razy zagościli pod polskim polem punktowym. Po jednej z tych akcji Hugo De Francq wykorzystał rzut karny i ustalił wynik do przerwy na 10:0. Tuż przed gwizdkiem Belgowie wyprowadzili jeszcze groźną kontrę prawym skrzydłem, ale na szczęście dla naszej reprezentacji wypuścili piłkę do przodu i sędzia zaprosił oba zespoły do szatni.

Po zmianie stron mocniej zaatakowali gospodarze, a ich ofensywa przyniosła przyłożenie autorstwa Alexandra Rayniera. "Biało-Czerwoni" odpowiedzieli po karnym, który na trzy punkty zamienił Stasio Maltby. Nie poszli jednak za ciosem, ale stracili kolejne pięć punktów, kiedy po młynie na piątym metrze drogę na pole punktowe znalazł Julien Berger. Przy stanie 24:3 nasza kadra jakby odżyła. To był moment, kiedy presja sprawiła, że nasi reprezentanci rzucili wszystko na jedną szalę. Mateusz Plichta jak natchniony rozgrywał piłki w kolejnych fazach, w końcu wyprowadzając na punkty Nicolasa Saborita. Młody środkowy wpadł między słupy, ułatwiając podwyższenie Stasiowi Maltby.

Wydawało się, że to może być moment przełamania. Jednak znów zaczęło brakować wykończenia. Polacy nacierali, ale nie byli w stanie przerwać linii defensywnych. Belgowie za to odpowiedzieli fenomenalną akcją, dzięki której przenieśli grę pod samo pole punktowe. Tam sędzia ukarał żółtą kartką Kacpra Palamarczuka i chwilę później, na pole punktowe wpadł Maximilian Hendrickx. Hugo De Francq niemal bezbłędny z podstawki tego wieczoru ponownie podwyższył.

Chwilę później nasz zespół grał już w podwójnym osłabieniu, gdy boisko z żółtą kartką opuścił Grzegorz Szczepański. Mimo to trzeba oddać naszej drużynie, że do końca szarpała, walczyła i nie tylko skutecznie się broniła przed stratą kolejnych punktów, ale również do końca stwarzała zagrożenie. To jednak Belgowie dowieźli zwycięstwo 31:10 do ostatniego gwizdka i cieszyli się z pewnego zwycięstwa.

- Jesteśmy rozczarowani. Nie realizowaliśmy do końca naszego planu gry na dziś, szczególnie jeśli chodzi o grę otwartą z piłką. Belgowie świetnie bronili i za to trzeba im oddać honor, ale nam zabrakło wykończenia. Teraz musimy wziąć się do pracy, by w półfinale zagrać zdecydowanie lepiej niż dziś - podsumował po meczu trener Christian Hitt.

O tym, kto będzie przeciwnikiem Polaków w kolejnym meczu, zadecyduje zaplanowany na niedzielę pojedynek Holendrów z Niemcami. Zwycięzca tego spotkania za dwa tygodnie podejmie "Biało-Czerwonych".

Belgia - Polska 31:10 (10:0)
Belgia: Hugo de Francq 11, Maxime Jadot 5, Alexandre Raynier 5, Julien Berger 5, Maximilian Hendrickx 5
Polska: Stasio Maltby 5, Nicolas Saborit 5

Polska: Jakub Wojtkowicz (Thomas Fidler), Grzegorz Buczek (Michał Gadomski), Craig Bachurzewski (Zenon Szwagrzak), Mateusz Bartoszek (Max Loboda), Ronan Seydak, Vaha Halaifonua, Jordan Tebbatt (Dawid Rubaśniak), Kacper Palamarczuk, Mateusz Plichta (Sean Cole), Peter Hudson-Kowalewicz, Malakai Watene-Zelezniak, Przemysław Dobijański (Grzegorz Szczepański), Nicolas Saborit, Stasio Maltby, Patryk Reksulak (Łukasz Korneć).

Czytaj także:
Mocne zarzuty pod adresem akademii znanego trenera. "Podaje się tam zakazane substancje"
Rafael Nadal prezydentem Realu Madryt? "Kupiłbym Mbappe"

Czy Polska utrzyma się na tym poziomie rozgrywkowym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×