Debiutant poprowadził Polskę do zwycięstwa. "Nie wierzę w to"
Polska nie potknęła się na starcie Ligi Narodów i zwyciężyła 3:0 z Argentyną. Jej grą pokierował z powodzeniem debiutant Jan Firlej. - To był moje marzenie z dzieciństwa - mówi rozgrywający.
- Debiut w reprezentacji był moim marzeniem z dzieciństwa, a marzenia się spełnia. Robiłem wszystko, żeby znaleźć się w kadrze. Na takie powołanie musi złożyć się kilka czynników. Ja po prostu dawałem z siebie maksa i cieszę się, że jestem w zespole - mówi Jan Firlej w rozmowie z TVP.
- Sumiennie trenowałem i starałem się robić kroczki do przodu. Nie wierzę w to, że ktoś nie poczuje dodatkowych emocji związanych z debiutem w reprezentacji, ale myślałem, że dopadnie mnie większy stres. Ciśnienie, które mi towarzyszyło, stopniowo schodziło wraz z upływem meczu. Starałem się coś dokładać w każdym elemencie i pomagać jak tylko mogłem - dodaje rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gdy większość z was smacznie spała, Pudzianowski robił to!Polska zwyciężyła w trzech setach. Presja, wywierana przez Argentyńczyków, dała się we znaki podopiecznym Grbicia, ale nie pozwolili sobie oni na potknięcie. Od razu znaleźli się oni na górze tabeli Ligi Narodów.
- Nie zagraliśmy jeszcze na optymalnym poziomie. To był nasz pierwszy raz w tym składzie, ponieważ nie mieliśmy sparingów przed Ligą Narodów. Dlatego wynik 3:0 cieszy. Po meczu czekała nas klasyka - powrót do hotelu, kolacja i przygotowania do kolejnego spotkania z Włochami - mówi Jan Firlej.
Czytaj także: Fabian Drzyzga ujawnił, dlaczego nie dostał powołania
Czytaj także: Niespodziewana bohaterka finału Tauron Ligi odchodzi