Mocny początek sezonu w wykonaniu Projektu. Nie chcą powtórzyć błędów sprzed roku

Lepiej nowego sezonu PlusLigi Projekt Warszawa nie mógł rozpocząć. Komplet punktów w trzech meczach ma pomóc w tym, aby uniknąć błędów sprzed roku. - Mamy nad czym pracować, choć już nie jest źle - mówił kapitalnie dysponowany Bartłomiej Bołądź.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Projekt Warszawa WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Projekt Warszawa
Drużyna Projektu Warszawa nie zwalnia tempa. W trzeciej kolejce odniosła trzecie z rzędu zwycięstwo za pełną pulę. Tym razem nie dała szans Enea Czarnym Radom, kontrolując spotkanie od pierwszej do ostatniej piłki. - Najważniejsze, że od początku weszliśmy fajnie w ten mecz. Narzuciliśmy swój styl gry, swoją dobrą grą spowodowaliśmy to, że Czarni zaczęli się "gubić" - przyznał Bartłomiej Bołądź.

Atakujący bardzo imponował dyspozycją w premierowej odsłonie, kończąc wszystkie z posłanych do niego siedmiu piłek. Dołożył do tego asa serwisowego. Pojedynek w hali Radomskiego Centrum Sportu zakończył z 12 punktami na koncie, czyli z największą zdobyczą spośród wszystkich zawodników swojej drużyny, a nie pojawił się na parkiecie w trzecim secie. Skończył w sumie 9/11 ataków, nie myląc się i nie będąc zablokowanym ani razu.

- Bardzo się cieszymy, bo mamy świadomość tego, że jeśli zagramy na swoim poziomie, to możemy wygrać z każdym. Udowodniliśmy to - kontynuował Bołądź. - Nie jest łatwo, ponieważ PlusLiga już nie raz pokazała, że każdy z każdym może wygrać. Chwila dekoncentracji i sytuacja może się zmienić. Ten mecz również to pokazał, bo były momenty, w których Czarni zdobywali punkty seriami. Wyszliśmy jednak z tego obronną ręką - podkreślił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu

Projekt zaczął rozgrywki z wysokiego "C", pokonując na wyjeździe Asseco Resovię Rzeszów oraz nie dając szans zespołom z Katowic i Radomia. Czy warszawianie nie są sami zaskoczeni swoją tak dobrą grą? - Myślę, że już w sparingach pokazaliśmy to, że potrafimy grać na wysokim poziomie. Wiemy o tym, że w każdym elemencie możemy się poprawić, czy to w obronie, bloku czy zagrywce. Do tego będziemy dążyć, bo liga jedzie dalej, drużyny będą grały coraz lepiej. Musimy się skupić na tym, aby było coraz lepiej, choć już nie jest źle - zaznaczył leworęczny atakujący.

Stołeczni nie zlekceważyli Czarnych, którzy nie potrafią wygrać przed własną publicznością od blisko 700 dni. - Nie ma niżej notowanych zespołów i na każdego rywala trzeba wyjść maksymalnie skoncentrowanym. Cieszę się, że było u nas widać tę koncentrację od początku do końca, może poza tymi ostatnimi fragmentami trzeciego seta, kiedy zrobiło się trochę luźniej, na to musimy uważać. Kontrolowaliśmy to spotkanie dzięki naszej dobrej grze i chęci zwycięstwa w trzech setach - zwrócił uwagę Andrzej Wrona.

- Myślę, że cały zespół zagrał dobrze, i fajnie, że zmiennicy mieli też okazje, aby się pokazać. Na treningach widzimy, ile mogą wnieść do gry, ale w siatkówkę gra się w siedmiu, a nie w czternastu, i nie zawsze każdy ma moment, aby pokazać się na boisku. Sezon jest jednak na tyle długi, że każdy będzie mógł wnieść coś do zespołu, nie tylko w momencie, gdy mamy wysoką przewagę, ale też wtedy, gdy są trudne chwile - stwierdził mistrz świata z 2014 roku.

Podopieczni Piotra Grabana efektownie rozpoczęli rozgrywki, zdobywając komplet punktów. Zupełnie inaczej niż przed rokiem, kiedy początek sezonu PlusLigi nie ułożył się po ich myśli. - Myślę, że wyciągnęliśmy wnioski i nie damy sobie zapomnieć o uczuciu, które mieliśmy po ćwierćfinale z ZAKSĄ. Wiemy, gdzie była przyczyna tego, że trafiliśmy na tę ZAKSĘ, że nie zagraliśmy w Pucharze Polski. Zagraliśmy słabo początek ligi i nie zasłużyliśmy na to. Teraz chcemy tego błędu drugi raz nie popełnić i walczymy od początku o jak największą liczbę punktów, bo one są kluczowe w końcowym rozrachunku, czy to w Pucharze Polski, czy w walce o mistrzostwo - zapowiedział Wrona.

Czytaj również:
>> Grbić go odbudował i teraz błyszczy. Show Polaka we Włoszech
>> Cenna lekcja dla beniaminka z Częstochowy. Ma być tylko lepiej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×