Przeciwko medaliście zagrali najlepszy mecz w sezonie i niespodziewanie zapunktowali. Trener był spokojny

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Paweł Woicki
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Paweł Woicki

Mimo iż Enea Czarni Radom nadal zajmują ostatnie miejsce w tabeli PlusLigi, to przeciwko jednemu z faworytów rozgrywek, Asseco Resovii Rzeszów, zdobyli bardzo cenny punkt. - Byłem przekonany, że chłopcy zagrają dobrze - powiedział Paweł Woicki.

W poniedziałkowym meczu 11. kolejki PlusLigi Enea Czarni Radom zdobyli kolejny w tym sezonie punkt. Po pokonaniu na wyjeździe beniaminka z Częstochowy 3:2, tym razem byli blisko sprawienia sensacji, przegrywając dopiero po tie-breaku przed własną publicznością z Asseco Resovią Rzeszów.

Walka z rywalami i kontrowersje sędziowskie

- Na pewno każdy punkt trzeba szanować - rozpoczął wypowiedź w mixed-zonie Paweł Woicki, trener Wojskowych. - Chłopcy walczyli przez cały mecz, nawet w tie-breaku, to, że skończył się on wynikiem 7:15, to była pełna walka. Resovia "odpalała" serwisem potężnie, my się broniliśmy i nieźle z tego wychodziliśmy. Bardzo duże brawa dla chłopaków - podkreślił.

Sporo kontrowersji wywołały decyzje sędziowskie. Sami arbitrzy często posiłkowali się challengem, który trwał niekiedy bardzo długo. Czy przerwy w grze mogły mieć wpływ na zawodników? - Wpływ na nas mogły mieć. Ja też nerwowo w tie-breaku, przy pierwszej piłce, wziąłem challenge. Nie do końca było to rozsądne. Ja chciałem wygrać mecz, dlatego wziąłem ten challenge, ale trwał on tak długo, że drużyna mogła się "rozstroić". Mogło to być trochę pochopne z mojej strony - przyznał szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia

Pojawiły się efekty

Choć we wcześniejszych spotkaniach, chociażby z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Enea Czarni prezentowali się przyzwoicie, to brakowało efektów w postaci punktów. Tym razem przyszło małe przełamanie. - Ta lepsza gra pojawiła się wcześniej. Byłem przekonany co do tego, że tak to spotkanie z Resovią będzie wyglądać. To 2:0 w Częstochowie i wyjście z tamtej sytuacji pokazało, że chłopcy mają charakter - Woicki przypomniał wcześniejsze starcie.

- Ciężko po dziewięciu porażkach z rzędu wychodzić na parkiet z nastawieniem: "Otwarte przyłbice, walczymy". To są inteligentni ludzie i ta sytuacja trochę ich przygniatała. Wyjazd do Częstochowy pokazał, że zależało im na tym, żeby tam bardzo dobrze zagrać. "Wyszarpaliśmy" tamten mecz. Teraz byłem spokojny, że drużyna będzie grała bardzo dobrze. Resovia wygrała, ale długimi fragmentami moi zawodnicy pokazywali, że potrafią grać w siatkówkę - zwrócił uwagę trener radomskiego zespołu.

Problemy zdrowotne jednego z "jokerów"

Mimo iż losy meczu w Częstochowie odmienili Michał Ostrowski i Rafał Buszek, którzy weszli na boisko z kwadratu dla rezerwowych, to zabrakło ich w wyjściowej "szóstce" przeciwko rzeszowianom. Spotkanie rozpoczął natomiast Konrad Formela, bardzo kiepsko spisujący się w ataku (1/9 w tym elemencie). - Nie powiedziałbym, że Konrad "nie dojechał". Moglibyśmy usiąść prywatnie, porozmawiać i wyjaśniłbym, dlaczego te decyzje są takie, a nie inne. Zawodnicy są świadomi wszystkiego - stwierdził Woicki.

- Michał Ostrowski był chory, przyszedł dopiero na mecz, w Radomiu panuje jelitówka, po meczu w Częstochowie "poskładało" i Michała, i Dominika Teklaka, i Kubę Szyszkę, naszego trenera przygotowania motorycznego. Nie byli dostępni. Dominik i Kuba dopiero w niedzielę przyszli na trening - poinformował trener Czarnych.

Następny mecz o wielką stawkę

W piątek radomian czeka kolejne niezwykle istotne starcie. W Katowicach zmierzą się z tamtejszym GKS-em, który ma na koncie tyle samo punktów (3), co Wojskowi. - Bardzo ważne spotkanie dla nas. Ciężko gra się w hali w Szopienicach i w tym aspekcie widzę obawy przed tym meczem. Jedziemy, walczymy, wyjdziemy na boisko z "otwartymi głowami". Trzeba zbudować drużynę fizycznie na ten mecz, bo mecz czwartkowy był trudny, ten również, w piątek czeka nas ciekawy pojedynek, na pewno będzie dużo emocji - zakończył Woicki.

Czytaj również:
>> Tarnowianki bezradne w Opolu. Nie miały nic do powiedzenia
>> Doświadczony siatkarz przyznaje. Sami są sobie winni niespodziewanego przebiegu meczu

Komentarze (0)