Na te obrazki ZAKSY przykro patrzeć. Skąd wziął się bolesny upadek dominatorów Europy? [OPINIA]

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Koniec trzyletniej dominacji Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w Lidze Mistrzów. Ekipa odpadła już w barażach o ćwierćfinał. Co jest tego powodem? Szczególnie należy żałować niewykorzystanej jednej szansy. Ona już się może nigdy nie powtórzyć.

Przez trzy lata Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ustanawiała trendy w siatkarskiej Europie. Klub z Opolszczyzny trzykrotnie wygrał Ligę Mistrzów i zyskał sobie wielu fanów. Tym bardziej, że nie była to drużyna stworzona za miliony, lecz sukces tkwił w mądrym budowaniu składu przez prezesa Sebastiana Świderskiego.

W tym roku to wszystko jednak się skończyło. I jak na ironię, przez ogromy problem, o którym ostrzegali nasi siatkarze.

Plagi kędzierzyńskie. Nic nie mogło pójść gorzej

Nie da się ukryć, że trzon ZAKSY stanowią kadrowicze. Właśnie reprezentanci Polski wskazywali, że napięty terminarz kadrowy i zbyt częste granie w lidze, która ich zdaniem ma za dużo zespołów, będą dla nich zabójcze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?

Niestety, tak się stało. Dość powiedzieć, że niemal każdy zawodnik ZAKSY mierzył się z kontuzjami. O sile przyjęcia w ostatnim ligowym hicie z Resovią stanowili nie Aleksander Śliwka i Bartosz Bednorz - reprezentanci Polski - lecz urzędnik Krzysztof Zapłacki i trener przygotowania fizycznego Justin Ziółkowski, który przestał grać kilka lat temu.

Trzeba im oddać, że zostawili swoje serce na boisku. Wcale nie grali źle, ale jednak do klasy Bednorza czy Śliwki sporo im brakowało. Do tego z drużyny został zwolniony trener Tuomas Sammelvuo, który raczej był kozłem ofiarnym. Nawet magik nie zdziałałby wiele więcej w takich okolicznościach.

Wróciła stara ZAKSA. Nie na długo

Obecnie ZAKSA zajmuje 10. miejsce w tabeli PlusLigi. Do tego nie obroni Pucharu Polski. W Lidze Mistrzów wciąż mieli jednak szanse na zwycięstwo, choć byli blisko odpadnięcia już po fazie grupowej. W kluczowym meczu z Knack Roeselare przegrywali już 0:2, ale wyszli z opresji. Pokazali to, czym podbili serca kibiców - niesamowitą wolę walki w najważniejszych momentach.

W barażach o ćwierćfinał mieli już jednak bardziej trudne zadanie - mierzyli się z Halkbankiem Ankara. Turcy to obecnie jedna z najlepszych drużyn na świecie. Wicemistrzowie Polski w pierwszym meczu znów pokazali ogromną klasę. Mimo ogromnych przeciwności wygrali 3:2 i do hali rywala jechali wywalczyć awans.

W Turcji wszystko rozpoczęło się wybitnie. Wszyscy byli zachwyceni ZAKSĄ, która rozpoczęła mecz od prowadzenia 9:1. Wtedy wróciły jednak demony przeszłości i nie chodzi mi tu o momentami nieskuteczną grę. ZAKSA miała trzy piłki setowe, ale przydarzyło jej się sporo pecha. W akcji na wygraną w pierwszej partii dotknęli siatki.

Później mieli jeszcze kilka nieszczęśliwych zagrań. Do tego można odnieść wrażenie, że przegrali bardziej nie z przeciwnikiem, lecz z własnym zdrowiem.

Na te obrazki aż przykro było patrzeć. Bartosz Bednorz po każdej zagrywce wyglądał, jakby zaraz miał powiedzieć pas przez problemy z plecami. Wystąpił przez 1,5 seta, narażał swoje zdrowie. Drużynie jednak nie pomógł. Do tego widać, że część siatkarzy była osłabiona wirusem, który parę dni temu spowodował, że część graczy trafiła do szpitala.

To wszystko złamało ZAKSĘ, która nie potrafiła sobie poradzić z kłopotami i przegrała 0:3. Szkoda, bo w normalnych okolicznościach Halkbank był drużyną absolutnie do pokonania. Tym samym kończy się panowanie Polaków w Europie.

Wielki rozbiór ZAKSY. Koniec mistrzów jakich znamy

Tym bardziej żal tej całej sytuacji, że zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla nie będą mieli okazji się zrehabilitować. Z drużyny odejdą ikony jak Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka oraz Bartosz Bednorz. Mogą okazać się oni nie do zastąpienia i to może być koniec wielkiej ZAKSY.

Najbardziej mi żal jednak tego, że ZAKSA nie była w stanie powalczyć o Klubowe Mistrzostwo Świata. Niestety, zbyt rozbudowana PlusLiga sprawiła, że rok do roku ZAKSA rezygnowała z udziału w rozgrywkach, bo nie chciała ryzykować przeciążeniem siatkarzy. Szansa na Klubowe Mistrzostwo Świata może się tak szybko nie powtórzyć.

Wielką ZAKSĘ żegnamy z ogromnym szacunkiem. To była najlepsza klubowa drużyna w historii polskiego sportu. Kto jednak wie, może to nie jest koniec dominacji naszych drużyn w Europie. Szansę na tytuł ma Jastrzębski Węgiel, który awansował w ćwierćfinale.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Wołosz w drużynie marzeń. Ależ słowa o naszej rozgrywającej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty