Opolanki zdołały ugrać kolejno 14, 19 i 12 punktów w setach. To było dość bolesne zderzenie z rzeczywistością dla ekipy trenera Nicoli Vettoriego, czego nie ukrywał zarówno sam szkoleniowiec, jak i jego siatkarki.
- Wcale nie musiało tak być. Weszłyśmy trochę przestraszone w ten mecz i nie wykorzystałyśmy tego, co miałyśmy. Trudno mówić nawet o szansach. BKS nas zdominował i nam ich nie dał. Jestem zdruzgotana tym meczem - powiedziała Marta Orzyłowska.
Dla UNI Opole sam awans do Final Four był już największym sukcesem w historii istniejącego od 2016 roku klubu. Do Nysy, oddalonej zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od stolicy województwa, zjechało wielu sympatyków drużyny.
ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie
- To na pewno robi wrażenie i powinno wyzwalać taką chęć pokazania się z dobrej strony. Ale my niestety tego nie zrobiłyśmy, nie dałyśmy nawet kibicom nadziei. Jesteśmy bardzo złe na siebie - mówiła środkowa opolskiej drużyny.
- Wydaje mi się, że nie poszło głównie mentalnie. Sportowo bielszczanki są na wyższym poziomie, ale przecież wygrałyśmy z nimi w lidze i pokazałyśmy w ten sposób, że można - dodała.
A meczów z BKS-em BOSTIK ZGO Bielsko-Biała jeszcze w tym sezonie Wilczyce będą miały przynajmniej dwa, bo zespoły te wpadły na siebie w pierwszej rundzie fazy play-off. A półfinał Tauron Pucharu Polski będzie stanowił solidny materiał do analizy.
- Na pewno będziemy go oglądać ze sztabem bardzo często i długo. Nie będzie nam to sprawiać przyjemności, ale mam nadzieję, że da możliwość nawiązania walki z BKS-em - podkreśliła wyraźnie rozgoryczona zawodniczka.
Oczywiście świeżo po meczu dominowała w niej złość i rozczarowanie. Gdyby jednak spojrzeć na to, jak z każdym rokiem UNI Opole robi krok do przodu - od awansu do Tauron Ligi w 2021 roku, przez utrzymanie w niej, po awans do półfinału Pucharu Polski - jest to kolejny krok dla klubu.
- Nasz zespół cały czas się rozwija. Ten klub ma duże możliwości na przyszłość. Atmosfera w turnieju finałowym robi wrażenie, ogromnie się cieszyłyśmy że mogłyśmy tu być. Ale ten mecz nie dodał nam otuchy. Wyjedziemy stąd smutne - zakończyła Orzyłowska.
Pierwsze opolsko-bialskie starcie o awans do półfinału Tauron Ligi we wtorek o 20:30. A w niedzielę o 14:45 finał Tauron Pucharu Polski pomiędzy ŁKS-em Commercecon Łódź a BKS-em Bostik ZGO Bielsko-Biała.
Z Nysy - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Wróciła po dziesięciu miesiącach do gry. Znów zdobywa ważne punkty