Nic nie musiały, a jednak są zdruzgotane po półfinale. "Trudno mówić nawet o szansach"

Materiały prasowe / tauronliga.pl / Piotr Sumara / Na zdjęciu: atakuje Marta Orzyłowska
Materiały prasowe / tauronliga.pl / Piotr Sumara / Na zdjęciu: atakuje Marta Orzyłowska

Piękna przygoda została brutalnie zakończona. Siatkarki UNI Opole zostały rozbite przez BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała 0:3 w półfinale Tauron Pucharu Polski. - Jestem zdruzgotana - przyznaje Marta Orzyłowska, środkowa Wilczyc.

Opolanki zdołały ugrać kolejno 14, 19 i 12 punktów w setach. To było dość bolesne zderzenie z rzeczywistością dla ekipy trenera Nicoli Vettoriego, czego nie ukrywał zarówno sam szkoleniowiec, jak i jego siatkarki.

- Wcale nie musiało tak być. Weszłyśmy trochę przestraszone w ten mecz i nie wykorzystałyśmy tego, co miałyśmy. Trudno mówić nawet o szansach. BKS nas zdominował i nam ich nie dał. Jestem zdruzgotana tym meczem - powiedziała Marta Orzyłowska.

Dla UNI Opole sam awans do Final Four był już największym sukcesem w historii istniejącego od 2016 roku klubu. Do Nysy, oddalonej zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od stolicy województwa, zjechało wielu sympatyków drużyny.

ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie

- To na pewno robi wrażenie i powinno wyzwalać taką chęć pokazania się z dobrej strony. Ale my niestety tego nie zrobiłyśmy, nie dałyśmy nawet kibicom nadziei. Jesteśmy bardzo złe na siebie - mówiła środkowa opolskiej drużyny.

- Wydaje mi się, że nie poszło głównie mentalnie. Sportowo bielszczanki są na wyższym poziomie, ale przecież wygrałyśmy z nimi w lidze i pokazałyśmy w ten sposób, że można - dodała.

A meczów z BKS-em BOSTIK ZGO Bielsko-Biała jeszcze w tym sezonie Wilczyce będą miały przynajmniej dwa, bo zespoły te wpadły na siebie w pierwszej rundzie fazy play-off. A półfinał Tauron Pucharu Polski będzie stanowił solidny materiał do analizy.

- Na pewno będziemy go oglądać ze sztabem bardzo często i długo. Nie będzie nam to sprawiać przyjemności, ale mam nadzieję, że da możliwość nawiązania walki z BKS-em - podkreśliła wyraźnie rozgoryczona zawodniczka.

Oczywiście świeżo po meczu dominowała w niej złość i rozczarowanie. Gdyby jednak spojrzeć na to, jak z każdym rokiem UNI Opole robi krok do przodu - od awansu do Tauron Ligi w 2021 roku, przez utrzymanie w niej, po awans do półfinału Pucharu Polski - jest to kolejny krok dla klubu.

- Nasz zespół cały czas się rozwija. Ten klub ma duże możliwości na przyszłość. Atmosfera w turnieju finałowym robi wrażenie, ogromnie się cieszyłyśmy że mogłyśmy tu być. Ale ten mecz nie dodał nam otuchy. Wyjedziemy stąd smutne - zakończyła Orzyłowska.

Pierwsze opolsko-bialskie starcie o awans do półfinału Tauron Ligi we wtorek o 20:30. A w niedzielę o 14:45 finał Tauron Pucharu Polski pomiędzy ŁKS-em Commercecon Łódź a BKS-em Bostik ZGO Bielsko-Biała.

Z Nysy - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Wróciła po dziesięciu miesiącach do gry. Znów zdobywa ważne punkty

Komentarze (0)