Gorzowianie początek spotkania mieli wręcz wyśmienity. Docenili to przedstawiciele ekipy przyjezdnej. - Dwa pierwsze sety grali naprawdę świetnie. Trudno było dobić się do ich boiska. Próbowaliśmy się przeciwstawić z całych sił, ale nie udało się ich ukąsić - przyznał Paweł Halaba, przyjmujący Ślepska Malow Suwałki.
Co zaważyło na dobrym wyniku w wykonaniu gospodarzy? - Kluczem była w miarę równa gra. Poza niewielkimi fragmentami w trzecim secie i krótkim fragmentem w czwartym, to graliśmy w miarę stabilnie i równo, na dobrym poziomie. Oczywiście zawsze jest tak, że możemy grać lepiej, bo nasz poziom jest niezły, ale żeby wygrywać w lidze na dłuższą metę, to musimy ten poziom cały czas podnosić, uczyć się. Na pewno w miarę stabilne przyjęcie i równa gra we wszystkich elementach, choć w serwisie też mieliśmy fragmenty słabszej gry - ocenił Andrzej Kowal, trener Cuprum Stilonu Gorzów.
Drużyna Dominika Kwapisiewicza wygrała trzeciego seta i prowadziła w czwartym. W pewnym momencie mocno pachniało tie-breakiem. Dlaczego się nie udało do niego doprowadzić? - Zaważyło parę niewykorzystanych szans. Piłka była po naszej stronie w czwartym secie. Mieliśmy trzy czy cztery okazje, żeby odskoczyć w końcówce na dwa, nawet trzy punkty. Niestety ich nie wykorzystaliśmy. Pojedynczy as w końcówce seta dla Gorzowa i wracamy do Suwałk bez punktów - zauważył siatkarz zespołu z Suwałk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje
- Mam wrażenie, że jakość ich gry trochę spadła, szczególnie powtarzalność na zagrywce. Zaczęli robić dużo błędów. Tym bardziej szkoda, że nie wykorzystaliśmy czwartego seta, bo naprawdę Gorzów podawał nam rękę, jak tylko mógł - dodał.
Szkoleniowiec Cuprum Stilonu ponownie podkreślił ważną rolę całego swojego kolektywu. - Zespół zagrał równo. Chizo jest naszym liderem w ataku, ale bardzo dobrze przyjmował Desmet. Bardzo dobrze grał Kamil Kwasowski. Lipiński na środku naprawdę nieźle się poruszał i dobrze wybierał - powiedział Kowal.
W Gorzowie nie ma jednak mowy o zachwycie. Rotacje są bardzo ostrożne. - Nie jesteśmy na etapie Suwałk, które mają stabilny zespół od dwóch czy trzech lat, gdzie wymienia się najsłabsze ogniwa. Oni zagrali ze sobą i lepsze i gorsze mecze. Mają stabilizację. My coś budujemy. Żeby zbudować pewność siebie, rytm grania, co jest najważniejsze, to częste zmiany temu nie pomagają. Jesteśmy na początku sezonu i mamy jeszcze 27 meczów do rozegrania, więc musimy zbudować zespół. Zrobiliśmy mały kroczek do przodu, ale wciąż dużo przed nami - stwierdził trener.
W opinii szkoleniowca jest również za wcześnie, by oceniać potencjał jego ekipy. - Jesteśmy po trzech meczach. Dwóch domowych, bardzo trudnych i jednej porażce w Bełchatowie. To jeszcze jest za mało. Po może pięciu, sześciu meczach będziemy mieli jakiś zarys. Na ten moment cieszę się, że robimy małe kroczki do przodu - mówił po sobotnim spotkaniu.
A czy przed sezonem brałby w ciemno zdobycie pięciu punktów w trzech pierwszych meczach? - Oczywiście. Dla mnie się liczą zwycięstwa. Możemy wygrywać cały czas po 3:2, ale żebyśmy zwyciężali. Punkty to jest druga rzecz. Najważniejsze w sporcie są triumfy - zdradził.
Siatkarze Cuprum Stilon Gorzów cieszą się też coraz lepszą frekwencją na swoich meczach. Doping mocno niósł się po trybunach Areny Gorzów. - Już po pierwszym meczu mówiłem, że kibice w końcówce nam pomogli. Tym razem było tak samo. Bardzo fajna atmosfera. Może być też lepsza, ale nie ma co narzekać. Duży szacun i respekt dla kibiców - zakończył Andrzej Kowal.
Kolejny mecz gorzowianie rozegrają już w piątek. Rywalem będzie Nowak-Mosty MKS Będzin. Spotkanie zaplanowano na godzinę 20:30 w Gorzowie.