Bohaterka meczu Polek przemówiła: Czułam, jakbym fruwała!

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Paulina Damaske i Aleksandra Szczygłowska
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Paulina Damaske i Aleksandra Szczygłowska

Reprezentacja Polski po prawdziwym thrillerze wywalczyła awans do półfinału Ligi Narodów, pokonując Chinki (3:2). Bohaterką meczu była jedna ze zmienniczek, Paulina Damaske. - Coś wyjątkowego! - mówiła przyjmująca.

Korespondencja z Łodzi

W środowe popołudnie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie na parkiecie Atlas Areny. Kluczowe okazały się zmiany przeprowadzone przez Stefano Lavariniego i wprowadzenie Pauliny Damaske oraz Alicji Grabki.

Obie zawodniczki spędziły razem ostatni sezon w Budowlanych Łódź, więc ich współpraca na boisku wyglądała bardzo dobrze. Nic więc dziwnego, że podczas piłki meczowej rozgrywająca skierowała piłkę właśnie do Damaske.

ZOBACZ WIDEO: Urban nowym selekcjonerem. Oto co sądzą o nim kibice

- Czułam się, jakbym fruwała! Tyle ludzi, niesamowite emocje - coś wyjątkowego. Dla mnie to pierwszy turniej, podczas którego hala była wypełniona po brzegi. Do ostatniej piłki słyszałam doping - czy byłam na boisku, czy już w kwadracie. Myślę, że to właśnie kibice bardzo nas ponieśli. Nie wiem, czy zasnę, bo emocje naprawdę buzują - podkreśliła kilkanaście minut po meczu bohaterka spotkania.

- Cieszę się, że mogłyśmy sprawić radość nie tylko sobie, ale i wszystkim, którzy nas wspierają. Mam nadzieję, że to dopiero początek! - dodała.

Damaske pojawiła się na parkiecie w trzeciej partii, zmieniając Martynę Łukasik. - Zagrywka, blok, atak, wszystko jakoś "siadło". Dziewczyny mnie wspierały, dodawały pewności, mówiły, że się uda. To naprawdę napędza, każda z nas dawała coś od siebie - wyjawiła.

Zawodniczka była tak zaaferowana meczem, że zaskoczyło ją to, że skończyła właśnie ostatnią piłkę. - Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam, że to już koniec meczu! Po prostu wiedziałam, że muszę skończyć tę akcję. Plan był inny, ale wyszło jak wyszło, w końcu zagrałam to, co powinnam, i cieszę się, że zadziałało - przyznała.

- Myślę, że Chinki nie do końca mnie rozpracowały. Może zaskoczyłam je zmianą tempa, może tą dynamiką w ataku. Nikt się chyba nie spodziewał, że wejdę. W kolejnych meczach może być trudniej - dodała.

Damaske jest bardzo emocjonalna na boisku, dodaje sporo energii koleżankom na parkiecie. Jak sama przyznaje - mocniej stresuje się w kwadracie niż na parkiecie.

- Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie, że będę w takiej roli w kadrze. Przebić się było naprawdę trudno. Trener Lavarini dał mi jednak szansę i bardzo to doceniam. On patrzy nie tylko na siatkarskie umiejętności, ale też na to, kim jesteśmy jako ludzie. Staram się być pozytywną osobą, która wnosi dobrą energię i myślę, że to też ma znaczenie - wyjaśniła.

- Co zabieram ze sobą po tym meczu? Zdecydowanie dobrą energię, atmosferę i pewność siebie. Pokazałyśmy dziś charakter, potrafiłyśmy odwrócić losy meczu. To naprawdę budujące - zakończyła.

Półfinały zostaną rozegrane w sobotę (26 lipca), a dzień później mecze o medale. Polki zagrają o godz. 16:00 z Włoszkami, a w drugim meczu spotkają się Brazylijki lub Niemki z Japonkami lub Turczynkami.

Komentarze (1)
avatar
0BSERWAT0R
24.07.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Popołudniu czyli o godz. 20.00 xD 
Zgłoś nielegalne treści