Karolina Pazderska opowiada o sobie

Najmilej wspominam...., myślę, że awans do LSK, mistrzostwo tak nie "smakowało" jak ten awans. Było to naprawdę miłe przeżycie, jednym słowem mówiąc fajna sprawa.

Urodziłam się w Braniewie 15.09.1980 roku. Jestem zodiakalną panną, ale zaręczoną (śmiech). Mam starsze rodzeństwo, brata i siostrę. Siostra nie jest siatkarką, ale jest nią bratowa, Ola Pazderska. Grałyśmy razem w Koszalinie.

Nieżyjący już Marian Lewicki był moim pierwszym trenerem zarówno w szkole jak i w klubie, którym była Polisa Szczecin.

Od czwartej klasy szkoły podstawowej trenowałam lekkoatletykę. Najbardziej lubiłam skok w dal, trochę mniej biegi długodystansowe i bieg przez płotki. Gdy uczyłam się w szóstej klasie, przyszedł taki okres, w którym dziewczyny z Chemika Police zdobywały z roku na rok Mistrzostwo Polski w siatkówce. Te sukcesy wpłynęły na moje zainteresowanie tą dyscypliną sportu. Bardzo spodobała mi się siatkówka, tym bardziej, że trenerem w Policach był mój (przyszywany) wujek Tadeusz Chojnacki. Raz zabrał mnie na obóz ze swoimi siatkarkami do Szklarskiej Poręby, gdzie przygotowywały się do sezonu Magdalena Śliwa, Małgorzata Niemczyk i inne gwiazdy obecnej Ligi Siatkówki Kobiet. Pobyt tam jeszcze bardziej pogłębił moje zainteresowanie siatkówką i zaczynając naukę w szkole sportowej wybrałam właśnie tą dyscyplinę sportu.

Grałam w następujących klubach: Polisa Szczecin, Przylesie Koszalin, Winiary Kalisz. Od 2005 roku jestem zawodniczką MKS-u Dąbrowa Górnicza.

Dlaczego znalazłam się w Dąbrowie Górniczej? Gdy kończył się mój kontrakt w Winiarach, klub chciał go przedłużyć, ale to ja zrezygnowałam. Kalisz to zespół z górnej półki, a mając roczną przerwę ciężko mi było walczyć o grę w pierwszej szóstce. Nie grałam tam w wielu meczach, a jak już to wchodziłam na parkiet dając krótkie zmiany. O Dąbrowie wiedziałam, że jest tam dobry klub, prężny i wypłacalny. Dlatego właśnie wybrałam MKS, wtedy jeszcze MMKS.

Moje największe osiągnięcia w karierze, to złoty medal Mistrzostw Polski i srebrny medal Pucharu Polski wywalczone z Winiarami Kalisz, oraz awans do LSK z Dąbrową, z czego bardzo się cieszyłam.

Wzorem sportowca jest dla mnie Małgorzata Niemczyk, dlatego, gdyż jak byłam małą dziewczynką poznałam ją. Dzięki niej polubiłam i zaczęłam trenować siatkówkę.

Wolny czas spędzam...... nie mam go za wiele. A jak już pojawia się chwila wolna to spędzam ją z Arturem, lubimy wyskoczyć do restauracji (na gotowanie nie mam czasu), lub gdzieś na dobrą pizzę. Chodzę również na mecze koszykówki. Lubię spacerować z moim psem Gibą.

Czasami posłucham muzyki, moim ulubionym wykonawcą jest Prince.

Najmilej wspominam...., myślę, że awans do LSK, mistrzostwo tak nie "smakowało" jak ten awans. Było to naprawdę miłe przeżycie, jednym słowem mówiąc fajna sprawa.

Wszystkie błędy i niepowodzenia są wliczone w życie sportowca. Nie przypominam sobie o czymś, o czym chciałabym jak najszybciej zapomnieć.

Gdy skończę karierę sportową.... Myślałam, że będę dalej studiować wychowanie fizyczne na AWF-ie w Katowicach, ale po awansie zmuszona byłam przerwać studia, tak samo jak moja koleżanka z drużyny Krysia Tkaczewska. Mam skończoną turystykę, pracowałam już w zawodzie i może uda mi się do niego kiedyś wrócić, znaleźć pracę w jakimś biurze podróży. Jeżeli nie, to za półtora roku mam zamiar założyć rodzinę. Zajmę się wtedy prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci.

Należy mi życzyć dużo zdrowia, abym mogła długo grać i większej liczby wejść na boisko. Chcę pokazać kibicom, sobie i trenerowi, że potrafię grać.

Dąbrowscy kibice są wspaniali. Co tu dużo mówić. Kibicowanie teraz wygląda tak jak powinno wyglądać. W Bielsku-Białej aż łezka się w oku zakręciła. Zagrałyśmy tak ?niefajny? mecz, a oni tak super kibicowali i było ich tak dużo. Jestem pod wrażeniem, że w tak krótkim czasie zebrała się tak wspaniała grupa i przychodzi na naszą halę coraz więcej kibiców. Są dobrze zorganizowani. Zawsze byłam za Klubem Kibica.

Komentarze (0)