Krzysztof Stelmach, drugi szkoleniowiec polskiej reprezentacji, jest autorem dość odważnej i daleko idącej we wnioskach teorii. Jego zdaniem biało-czerwoni zdecydowanie lepiej sobie radzą w meczach na obcym terenie, gdzie nie męczy ich presja i ciśnienie ze strony polskiego środowiska. - Jako trenerzy widzimy, że nasza drużyna inaczej spisuje się w Polsce, a inaczej w meczach za granicą. Doskonale było to widać choćby podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy. W Turcji presja nie była aż tak odczuwalna, mieliśmy więcej spokoju i zdobyliśmy złoto - przytoczył przykład ME. - A w kraju? - kontynuował. - Weźmy mecz z Brazylią w Trójmieście. Nawet najbardziej doświadczeni zawodnicy popełniali szkolne błędy - podkreślił w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Czy należy więc sądzić, że polscy siatkarze zwyczajnie boją się reakcji kibiców? - To nie jest strach. Raczej presja i obawa przed popełnieniem błędu. Są zawodnicy, którym to nie przeszkadza, ale takich jest niewielu. Flesze aparatów i obiektywy kamer cały czas są na nich skierowane. Analizowane jest każde zagranie, każdy mały błąd. Zawodnik koduje sobie w głowie, że nie ma prawa zepsuć akcji. A kto powiedział, że nie może? Kto powiedział, że w siatkówce nie można przegrać? - pytał retorycznie.
W Brazylii jednak będzie inaczej. W Polsce nie obejrzymy sparingów z Canarinhos, zawodnicy będą mogli w spokoju trenować i sprawdzić swą aktualną formę w starciach z mistrzami globu. - Teraz za dużo się o nas mówi. Za dużo jest wokół drużyny niezdrowego zamieszania - przyznał trener. - Każda wypowiedź, każde zdanie jest rozbierane na czynniki pierwsze i wyolbrzymiane. Nasza energia jest rozpraszana, odciąga się nas od dobrej roboty - dodał Krzysztof Stelmach. W Brazylii obejdzie się więc bez stresu. - I całe szczęście - podsumował.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)