Siatkarski świat stał przed nim otworem - wspomnienie Arkadiusza Gołasia

Arkadiusz Gołaś jest jedną z najwybitniejszych sportowych postaci, która będąc u progu wielkiej kariery odeszła od nas w tragiczny sposób. We wrześniu bieżącego roku minęło dokładnie pięć lat, kiedy na autostradzie nieopodal austriackiego Griffen doszło do tragicznego w skutkach wypadku, który pochłonął życie 24-letniego wówczas środkowego reprezentacji Polski.

Smierć Arka jest niepowetowaną stratą dla polskiej siatkówki. Mimo młodego wieku Arek zdążył wystąpić na Olimpiadzie w Atenach, a w latach 2001-2005 był filarem naszej narodowej reprezentacji, którą trudno było wyobrazić sobie bez Gołasia, którego stratyferyczny zasięg i ogromne predyspozycje w bloku na długo pozostaną w pamięci kibiców.

Arek przyszedł na świat 10 maja 1981 roku w Przasnyszu, lecz całą młodość spędził w Ostrołęce. Siatkówka już od najmłodszych lat była jego wielką pasją i jak się później okazało, receptą na życie. Zaczął w nią grać już w wieku 10 lat w Szkole Podstawowej nr 7 im. Janusza Kusocińskiego, aby w 1996 roku trafić do MKS-u MOS Warszawa, który nie bez przyczyny nazywany jest kuźnią talentów. W 1998 roku zapisał na swoim koncie pierwszy większy sukces, gdy wraz z drużyną kadetów wywalczył tytuł wicemistrza Polski. Rok później, już jako junior ponownie na jego szyi zawisł srebrny medal mistrzostw Polski, a w 2000 roku zdobył z MOS Wola tytuł mistrza Polski juniorów. W 2000 roku Arek wypłynął na szersze wody i związał się z AZS-em Częstochowa, w którym spędził najpiękniejsze lata swojej kariery.

Pod Jasną Górą gwiazda Arka zaświeciła pełnym blaskiem. Gołaś przebojem wdarł się do pierwszej szóstki częstochowskiej ekipy i szybko zaskarbił sobie wielką sympatię kibiców. W mgnieniu oka pokonywał kolejne szczeble w siatkarskiej hierarchi i szybko stał się pierwszoplanową postacią w zespole "Akademików". Dobra gra w Częstochowie i trykocie z "Orłem" na piersi nie umknęła uwadze włodarzy włoskich klubów. Występy w AZS-ie okazały się dla Arka odskocznią do wielkiej kariery, którą kontynuował już na Półwyspie Apenińskim, który w ówczesnych realiach był prawdziwym siatkarskim Olimpem i miejscem o którym marzył każdy profesjonalny siatkarz.

W sezonie 2004/2005 Arek przeniósł się do Sempre Volley Padwa, gdzie rozpoczął się nowy rozdział w jego karierze. Gołaś bez żadnych skrupułów wyjechał do Włoch i niemal z miejsca stał się rewelacją rozgrywek. 21 lipca 2005 roku w Częstochowie Arek stanął natomiast na ślubnym kobiercu. Wybranką jego serca okazała się Agnieszka Dziewońska. Swiadkiem ślubu był przyjaciel Gołasia zarówno z boiska, jak i prywatnie, Krzysztof Ignaczak.

Po zaledwie jednym sezonie spędzonym w barwach Padwy 24-latek parafował kontrakt z Lube Banca Macerata, klubem z najwyższej europejskiej półki. Niestety, w jej barwach nie dane mu było nigdy zagrać.

16 września 2005 roku całą Polskę, niczym grom z jasnego nieba obiegła bowiem informacja o śmierci Arkadiusza Gołasia. Reprezentant Polski zginął w wypadku na autostradzie A2 w Griffen koło Klagenfurtu. Prowadzony przez jego żonę samochód z nieznanych przyczyn zjechał nagle na prawo i uderzył w betonową ścianę. Gołaś zginął na miejscu, a jego żona, Agnieszka wylądowała w szpitalu. Arek spoczął na cmentarzu parafialnym w Ostrołęce.

Po śmierci siatkarskie środowisko nie zapomniało o Gołasiu. Srebrny medal wywalczony podczas Mistrzostw Swiata w Japonii w 2006 roku nasi siatkarze zadedykowali właśnie Gołasiowi, ubierając na dekorację wręczenia medali koszulkę z numerem "16", z którą w reprezentacji grywał 29-letni obecnie zawodnik. 6 grudnia 2006 roku Gołaś został również pośmiertnie odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego. Jego imie noszą także hale widowiskowo-sportowe w Ostrołęce oraz Kraśniku. Co roku rozgrywany jest również Memoriał poświęcony jego pamięci. Od kilku lat turniej na stałe zagościł w Częstochowie.

Komentarze (0)