Gospodarze robili wszystko, żeby wicemistrzowie Polski nie przełamali się właśnie w Kielcach. Zespół Dariusza Daszkiewicza rozegrał jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Druga sprawa, że rywale wcale im tego nie utrudniali. Przynajmniej przez większość spotkania.
Pierwsze dwa sety rozpoczynały się niemal identycznie. Kielczanie szybko osiągali kilka punktów przewagi i utrzymywali ją do końca setów. Zespół Daszkiewicza nie miał w sobotę słabych punktów. Beniaminek PlusLigi straszył rywali mocną zagrywką, na środku świetnie spisywali się Robert Szczerbaniuk i Miłosz Zniszczoł, a w ataku tradycyjnie nie zawodziły asy kielczan, Sławomir Jungiewicz i Xavier Kapfer. Po bloku tego ostatniego i Miłosza Zniszczoła w pierwszym secie było już 18:11. Było to najwyższa przewaga kielczan w tej części gry. Ostatecznie Fart wygrał ją do 21.
Nieco więcej emocji było w drugim secie. Gospodarze prowadzili w nim już 18:12, jednak wtedy, sporo spustoszenia w szeregach kielczan wprowadził swoimi atomowymi zagrywkami Benjamin Hardy. Zespół z Jastrzębia szybko zdobył trzy punkty z rzędu i na chwilę wrócił do gry. Na chwilę, bo w decydujących momentach znów znać o sobie dała dwójka liderów beniaminka, Jungiewicz - Kapfer. Po kolejnym bloku Francuza i Miłosza Zniszczoła było już 23:19.
Początek trzeciego seta zapowiadał, że to może być ostatnia część tego meczu. Po asie serwisowym Piotra Łuki było już bowiem 8:3. Goście robili co mogli, ale gospodarze bardzo długo utrzymywali bezpieczną przewagę. Tuż przed drugą przerwą techniczną było jeszcze 15:13, ale od tego momentu jastrzębianie wrzucili drugi bieg. Wreszcie o tym jak się atakuje przypomnieli sobie Igor Yudin i Lukas Divis i na efekty nie trzeba było długo czekać. Goście szybko zdobyli trzy punkty z rzędu, w końcówce oddali jeszcze na chwilę prowadzenie kielczanom, jednak ostanie słowo należało do nich i wygrywając 25:23, nadal liczyli się w walce o punkty.
Czwarty set to już wymiana cios za cios, choć początek znów należał zdecydowanie do kielczan. Po kolejnym asie serwisowym Jungiewicza było 13:10, ale goście łatwo się nie poddawali. Po bloku Łukasza Polańskiego wicemistrzowie Polski zmniejszyli straty do 1 punktu (18:17). Taka wymiana ciosów trwała już do końca, jednak na samym finiszu znów klasę potwierdzili Jungiewicz i Kapfer. Mecz zakończył się po sprytnym ataku tego ostatniego i kolejna niespodzianka z udziałem beniaminka stała się faktem. - Znów popełniliśmy sporo indywidualnych błędów. Było ich mniej niż we wcześniejszych spotkaniach, jednak za dużo, by myśleć o wygranej w Kielcach - mówił po spotkaniu Miroslav Palgut, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.
Fart Kielce – Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:21, 25:22, 23:25, 25:23)
Fart: Dobrowolski, Kapfer 13, Łuka 4, Zniszczoł 9, Szczerbaniuk 4, Jungiewicz 8, Swaczyna (libero) oraz Kamiński.
Jastrzębski Węgiel: Łomacz, Divis 14, Hardy 8, Gawryszewski 2, Nowik 1, Gasparini, Rusek (libero) oraz Pawliński, Yudin 8, Wika, Polański 1,Pająk.
Sędziowali: Maciej Maciejewski i Paweł Burkiewicz (Szczecin).
Widzów: 1800.
MVP meczu: Maciej Dobrowolski.