Trzeci mecz półfinałowy przysporzył kibicom wielu emocji. ZAKSA musiała uznać wyższość Skry Bełchatów, jednak w kolejnym pojedynku kędzierzynianie zapowiadają walkę do końca. - Nasz rywal zagrał dzisiaj lepiej. Skra dominowała szczególnie w polu serwisowym. Silne zagrywki odrzuciły nas od siatki. Mariusz Wlazły serwował bardzo mocno i bardzo precyzyjnie - przyznał po spotkaniu Dominik Witczak.
W środowym meczu nie tylko zagrywka była elementem godnym podziwu. Na uwagę zasługuje również to, ze gracze Skry nie mieli słabych stron, a niektóre akcje rozgrywane były na najwyższym poziomie trudności. - Bełchatowianie zaliczyli kilka widowiskowych bloków i obron, co potęgowało naszą niemoc. Nasi przeciwnicy byli skuteczniejsi we wszystkich elementach - dodał atakujący ZAKSY.
Kędzierzynianie po dwóch słabszych setach ponownie narodzili się w trzecim. Grali na poziomie, jaki prezentowali w meczach rozgrywanych w Bełchatowie. Taka postawa zawodników Krzysztofa Stelmacha zdawała się zaskakiwać rywali, którzy nie byli już tak skuteczni. - W trzecim secie zaczęła działać nasza dobra zagrywka, która była raz mocna, a raz taktyczna. Dodatkowo skończyliśmy kilka ważnych piłek, co pozwoliło nam tę partię zwyciężyć - powiedział Dominik Witczak.
Niestety dla kędzierzynian, kolejna partia nie zaczęła się dla nich dobrze. - Od początku kolejnej odsłony prowadziła Skra. My próbowaliśmy ryzykować, niestety nam się to nie opłaciło, ponieważ zaczęliśmy popełniać wiele błędów. Wiadomo, że z bełchatowianami trzeba grać na sto procent możliwości. Jeśli odda im się piłkę za darmo, na pewno nie zmarnują tej sytuacji - tłumaczył atakujący.
ZAKSA nie zamierza jednak poddać kolejnego pojedynku, siatkarze zdają sobie sprawę z tego, że kwestia złotego medalu nadal jest sprawą otwartą. Zdaniem Dominika Witczaka najważniejsze jest wyeliminowanie pomyłek, które jego drużynie w poprzednim meczu zdarzały się zbyt często. - Na pewno postaramy się do jutra zniwelować nasze błędy. Poza tym będziemy musieli zagrać zdecydowanie, tak jak dzisiaj. W tym meczu było przecież widać, że chcemy, że nikt nie wstrzymuje ręki. Skra popełniła kilka błędów, których my nie potrafiliśmy wykorzystać - tłumaczył zawodnik. - Mam nadzieję, że po świętach pojedziemy do Bełchatowa na decydujący mecz - dodał.