Łukasz Polański miał do tej pory spore problemy, by załapać się do meczowego składu Jastrzębskiego Węgla. Informację, że tym razem na trybunach wyląduje Rob Bontje można było więc uznać za wręcz sensacyjną.
- Nie do końca jest to wyłącznie sprawa formy. Holenderski kolega narzekał na ból pleców. Odczuwał kłucie podczas treningów. Trener zdecydował się dmuchać na zimne i doszedł do wniosku, że ja będę w lepszej dyspozycji - wyjaśnia środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Na wpisaniu młodego środkowego do meczowej dwunastki Lorenzo Bernardi jednak nie poprzestał, bowiem Łukasza Polańskiego mogliśmy oglądać w większym wymiarze czasowym na parkiecie w Kędzierzynie-Koźlu. Zagrał całą trzecią, czwartą oraz piątą partię, zmieniając występującego na boisku od pierwszych piłek Bartosza Gawryszewskiego.
- O tym, że będę w składzie zespołu na mecz z ZAKSĄ dowiedziałem się tuż przed spotkaniem, aczkolwiek domyślałem się już wcześniej, że taka sytuacja może mieć miejsce. Byłem cały czas skoncentrowany, bo jeśli pojawia się szansa wystąpienia na boisku, to trzeba ją wykorzystać i pokazać swoje umiejętności - zaznacza środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Młody siatkarz w pełni wykorzystał swoją szansę i zaprezentował się bardzo dobrze. Zdobył w zwycięskim pojedynku z niepokonaną do tej pory ekipą Krzysztofa Stelmacha 9 punktów i sprawił swoim rywalom spore problemy własną zagrywką. To on również atakiem ze środka zakończył spotkanie i rozwiał nadzieje miejscowych na podtrzymanie zwycięskiej passy. Sam nie był jednak w 100-procentach z siebie zadowolony.
- Trudno oceniać samego siebie. Na pewno bardzo pewnie czułem się w ataku. To efekt kilkutygodniowej wspólnej pracy na treningach z Vinhedo. Również mogę być zadowolony z poziomu zagrywki. Zawiodłem w elemencie bloku i tutaj czeka mnie jeszcze dużo pracy. Na to jednak spory wpływ miało znakomite rozegranie jednego z najlepszych rozgrywających na świecie, a mówię oczywiście o Pawle Zagumnym - opiniuje podopieczny Bernardiego.
Tak jak za niespodziankę można uznać występ Polańskiego na parkiecie, tak i sam wynik jest dla wielu fanów siatkówki zaskoczeniem.
- Było wiadomo, że będzie to spotkanie bardzo zacięte. My gramy w tym sezonie o najwyższe cele, zaś ZAKSA nie przegrała do tej pory meczu. Trudno w takim przypadku mówić o jakiejś dużej niespodziance - mówi siatkarz. -Mimo iż wygraliśmy na parkiecie lidera PlusLigi, w naszej grze jest jeszcze sporo niedoskonałości. Ciągle jesteśmy nową ekipą, która potrzebuje czasu na odpowiednie zgranie. W naszym zespole jest liczne grono zawodników, którzy byli nieobecni przez pięć tygodni, ponieważ brali udział w Pucharze Świata. Dlatego naszym największym problemem jest zgranie - dodaje na zakończenie Łukasz Polański.