Inżynierowie lepsi o włos - relacja z meczu AZS Politechnika Warszawska - Tytan AZS Częstochowa

Emocjonujące potyczki kończące się dopiero w tie-breakach - to znak firmowy akademickich derbów w PlusLidze. Jakby na potwierdzenie tej tezy kibice zgromadzeni w drodze wyjątku w Legionowie, a nie w Warszawie, obejrzeli w niedzielę zaciętą potyczkę między AZS Politechniką Warszawską a Tytanem AZS Częstochowa, w której górą byli Inżynierowie.

Joanna Seliga
Joanna Seliga

Akademickie derby, będące de facto meczem mogącym zadecydować o tym, która z ekip zajmie po fazie zasadniczej szóste miejsce w tabeli PlusLigi, nie przyciągnęły do hali wielu kibiców. Wpływ na to miał z pewnością fakt, iż wyjątkowo rozegrane zostały w odległym od centrum stolicy o około dwadzieścia kilometrów Legionowie.

Mimo że trener warszawskiej ekipy, Radosław Panas, zapowiadał, iż priorytetem jego podopiecznych będzie przede wszystkim środowy rewanż Challenge Cup w Charkowie, rzucił na szalę wszystkie siły. Skorzystał nawet z usług Patricka Steuerwalda, którego zdrowie jeszcze kilka dni wcześniej stało pod sporym znakiem zapytania. Na mecz z Tytanem AZS Częstochowa niemiecki rozgrywający okazał się jednak gotowy do gry. Poza składem w dalszym ciągu znajduje się natomiast Grzegorz Szymański.

- Mimo problemów kadrowych, chcemy powalczyć o jak najlepszą pozycję przed play-offami - zapewniali przed tym spotkaniem Inżynierowie. Częstochowianie również nie pozostawali im dłużni. Obie ekipy grają ostatnio z racji udziału w europejskich pucharach co trzy dni i poważnie myślą o awansie do półfinału Challenge Cup, lecz na parkiecie w Legionowie udowodniły, że rywalizacja w lidze jest dla nich równie istotna.

Problemy gospodarzy w tej potyczce zaczęły się, gdy w szeregach zawodników spod Jasnej Góry zafunkcjonował blok. W połączeniu z obroną, dawał on graczom z Częstochowy wiele możliwości do skontrowania swoich rywali. Sytuacja ta utrzymywała się przez całą premierową partię. W kolejnych setach wyraźnie podrażnieni warszawiacy podkręcili tempo gry, wzmacniając przede wszystkim serwis i atak ze skrzydeł. Szybkie siatkarskie otrzeźwienie zaowocowało nie tylko lepszą grą, ale i znacznie lepszym z ich perspektywy wynikiem na tablicy świetlnej.

Nie byłoby to starcie godnych siebie przeciwników, gdyby w miarę upływu czasu na parkiecie nie wywiązała się zacięta walka. Raz na wozie, a raz pod nim - tak mówi jedno z porzekadeł, tak też i było tego dnia na boisku.

Najwięcej emocji w pojedynku przysporzyła partia numer dwa. AZS Politechnika Warszawska miała w niej dwie piłki setowe, lecz trudne serwisy Dawida Murka spowodowały, że o zwycięstwie zadecydowała gra na przewagi. W niej chłodniejszą głową wykazali się stołeczni siatkarze, szczególnie Ardo Kreek i Wojciech Żaliński, którzy przy stanie 28:27 zablokowali atak częstochowian z prawego skrzydła.

Wygrana trudnej końcówki dodała podopiecznym Radosława Panasa animuszu. W dalszej części potyczki to oni przez dłuższą chwilę mieli po swojej stronie inicjatywę, która pozwalała im na spokojną grę. Jednak Tytan AZS Częstochowa zdołał się jeszcze zmobilizować i zmusić team z Warszawy do większego wysiłku. Dość nieoczekiwanie Akademicy spod Jasnej Góry wypracowali sobie kilka oczek przewagi i swoją nieustępliwością, mimo gry na przewagi, doprowadzili do tie-breaka.

O wiktorii w tym meczu przesądziła zacięta końcówka. Ukoronowaniem triumfu Inżynierów był imponujący blok na Krzysztofie Gierczyńskim w wykonaniu Marcina Nowaka i Wojciecha Żalińskiego. Klasę po raz kolejny pokazał też czołowy bombardier AZS-u - Paweł Mikołajczak.

Po takim spotkaniu jedno pytanie nasuwa się jednak automatycznie - czy do rewanżu za drugą już w tym sezonie wiktorię warszawiaków nad częstochowianami dojdzie szybciej niż myślimy?

AZS Politechnika Warszawska - Tytan AZS Częstochowa 3:2 (20:25, 29:27, 25:17, 24:26, 19:17)

Politechnika: Nowak, Kreek, Mikołajczak, Wierzbowski, Żaliński, Steuerwald, Wojtaszek (libero) oraz Zajder, Gałązka.

AZS: Drzyzga, Wiśniewski, Murek, Janeczek, Sobala, Gierczyński, Stańczak (libero) oraz Kamiński, Oczko, Hebda, Hunek.

MVP: Paweł Mikołajczak

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×