Jochen Schoeps dla SportoweFakty.pl: Polska liga jest bardziej wyrównana od rosyjskiej

Jochen Schoeps był klasą sam dla siebie w sobotnim spotkaniu w Częstochowie. Niemiecki internacjonał poprowadził Asseco Resovie do wygranej z ligowym outsiderem 3:0.

Rzeszowianie pod Jasną Górę przyjeżdżali podrażnieni sensacyjną porażką z pierwszej rundy rozgrywek, gdy ulegli Akademikom 2:3 w doprawdy niewiarygodnych okolicznościach. To jak dotąd jedyna wygrana, jaką częstochowianie zapisali na swoim koncie. Mistrzowie kraju liczyli na srogi rewanż i swoje zadanie zrealizowali. - Wzięliśmy taki mały rewanż za to, co wydarzyło się w Rzeszowie. Myślę, że zagraliśmy dobre spotkanie, z niezbyt dużą liczbą błędów. Wywarliśmy na rywalach presję, a szczęśliwie dla nas gracze z Częstochowy popełniali dużo błędów. To była największa różnica. Nie zagrali bardzo źle, ale popełnili zbyt dużo błędów - podkreślał niemiecki atakujący w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Sensacyjna porażka z młodą ekipą Marka Kardosa odbiła się rzeszowianom czkawką. To wciąż największa niespodzianka, jaką oglądaliśmy w tym sezonie na parkietach PlusLigi. - Zagrali nieprawdopodobne spotkanie w Rzeszowie - wspominał Jochen Schoeps z podziwem w głosie. - Musimy po prostu skupiać się na sobie w takich meczach. Musimy koncentrować się na swojej grze. Cały czas musimy poprawiać elementy swojej gry i zobaczymy, jak sytuacja ułoży się w kolejnych meczach i potem już w play-offach - wybiega Niemiec nieco w przyszłość.

Pojedynki z takimi rywalami są - wbrew pozorom - najtrudniejsze dla ligowych faworytów. Niekiedy trudno wykrzesać z siebie maksimum możliwości i zwłaszcza koncentracji. Szczególnie, gdy w perspektywie najbliższych dni zespół czeka spotkanie z potentatem na miarę europejską. Tak to właśnie jest w przypadku Asseco Resovii. - Teoretycznie takie właśnie mecze mogą być najtrudniejsze, choć nie powinny. To jest jednak sport i takie rzeczy się zdarzają. Czasami ktoś będący na straconej pozycji rzuca wszystko na jedną szalę i po prostu wszystko mu wychodzi. W tym meczu udało nam się kontrolować i opanować sytuację - cieszy się 29-letni reprezentant Niemiec.

Jochen Schoeps cieszy się z możliwości występów w PlusLidze
Jochen Schoeps cieszy się z możliwości występów w PlusLidze

Niemiec po pięciu latach okraszonych wielkimi sukcesami w barwach Iskry Odincowo postanowił począwszy od tego sezonu spróbować swoich sił w PlusLidze. Jak sam twierdzi, nie żałuje swojego wyboru. Schoeps uważa, że porównanie rosyjskiej Superligi z naszą ligą nie jest łatwe. - Porównanie obu lig jest bardzo trudne, bo charakteryzują się kompletnie inną grą. W Rosji dużo wagi przykłada się do ataku. Blok jest również wyższy, ale za to słabsza jest tam gra w obronie. To naprawdę dwa różne style gry. Mogę natomiast powiedzieć, że polska liga jest bardziej wyrównana. Słabsze zespoły mogą sprawić kłopot tym czołowym. W lidze rosyjskiej przez ostatnie pięć lat nie było takiej sytuacji. Pierwsze cztery, czy pięć zespołów górowało nad resztą. Pozostałe drużyny były słabsze. Nie wiem, jak wygląda sytuacja teraz, ale widziałem kilka wyników i zdarzały się niespodzianki. Lubię grać w Polsce. Atmosfera na meczach jest prawdopodobnie jedna z najlepszych na świecie. Dla nas to miłe uczucie, kiedy możemy grać przed uśmiechniętymi i ekscytującymi się fanami - dodaje Schoeps.

Teraz przed mistrzem kraju starcie w ramach Ligi Mistrzów z włoską potęgą, Lube Bancą Macerata. Rzeszowianie do wtorkowego spotkania z mistrzem Włoch przystąpią jednak osłabieni. Z urazem zmaga się Zbigniew Bartman, a nie w pełni sił jest również Olieg Achrem. - Na razie ciężko mówić o naszych szansach. Na razie czekamy na Alka (Oliega Achrema - dop. red.), z którym jest coraz lepiej. Nie wiem, jak na razie wygląda sytuacja ze Zbyszkiem Bartmanem. Nasze szanse wzrosną w momencie, kiedy wszyscy będą gotowi do gry. Na razie nie widzieliśmy żadnych materiałów wideo o Lube Bance. Kolejne dwa dni będziemy przygotowywać się do tego pojedynku. Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądać. To Liga Mistrzów, a nasi rywale są naprawdę świetnym zespołem. Drzemie w nas jednak duży potencjał. Na początku szanse zawsze są 50 na 50. Wszystko może się zdarzyć - zakończył Jochen Schoeps.

Źródło artykułu: