Łukasz Wiśniewski: To, co wyprawiał drugi arbiter, woła o pomstę do nieba

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle długo nie mogli pogodzić się z porażką w meczu o Superpuchar. Łukasz Wiśniewski przyznaje, że o porażce zadecydowały błędy jego ekipy i kilka pojedynczych akcji.

- Mecz nie stał na bardzo wysokim poziomie. Widać, że drużyny muszą się jeszcze dotrzeć i potrzebują na to kilku spotkań, bo to nie jest to, co my i Resovia możemy prezentować przy grze na sto procent - ocenił środowe zmagania o Superpuchar Polski zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Łukasz Wiśniewski.

Zawodnikom w grze przeszkodziła awaria światła w poznańskiej Arenie. Według reprezentacyjnego środkowego ta sytuacja nie miała większego wpływu na losy całego pojedynku. - Nie wpłynęła na nas w żadnym stopniu - przyznał.

Siatkarz nie był w stanie jednoznacznie ocenić poczynań swoich i kolegów. Jak uważa, o zwycięstwie zadecydowały poszczególne akcje. - Nie było tak, że rywale nas rozgromili. Walczyliśmy, graliśmy do końca i doprowadziliśmy do tie-breaka. Tam było 13:13. Szkoda, przegraliśmy przez kilka piłek, zabrakło odwagi w pewnych momentach. Natomiast to, co wyprawiał drugi arbiter, woła o pomstę do nieba - dodał.

Termin nie przeszkodził kibicom w nadkomplecie stawić się w poznańskiej Arenie. - Dobrze, że takie mecze są rozgrywane. Obie drużyny są gotowe do grania, tyle że ten poziom nie jest jeszcze najwyższy, ale z czasem będzie to przychodziło - zakończył Wiśniewski.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: