Sobota w ósmej kolejce Orlen Ligi przyniosła sensację w postaci niespodziewanego zwycięstwa Beef Mastera Budowlanych Łódź nad Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza, w dodatku na terenie rywala. Co prawda forma wicemistrzyń Polski od początku sezonu nie jest najwyższa, ale mało kto spodziewał się takiego scenariusza, zwłaszcza po pierwszym secie, pewnie wygranym przez Zagłębianki. - Tak, to bardzo cenne zwycięstwo, a tym cenniejsze, że w Dąbrowie! - skomentowała z uśmiechem Natalia Nuszel, przyjmująca Budowlanych i była zawodniczka Tauronu MKS.
- Wydaje mi się, że przełomowy był trzeci set, ten tuż po przerwie. Zwykle zaczynamy bardzo słabo wszystkie mecze, natomiast wtedy bardzo dobrze spisaliśmy się w końcówce, bardzo ważnej dla przebiegu seta. Tylko się cieszyć; mamy super zmiany i wszystkie sobie pomagamy. Cały zespół zagrał bardzo dobrze - powiedziała zawodniczka Beef Mastera.
Rodowita gdańszczanka, dla której miniony sezon w barwach dąbrowskiej drużyny mimo srebra ligi i Pucharu Polski nie był udany z racji małej ilości występów, w konfrontacji z byłym klubem spisała się bardzo dobrze. Raz po raz raziła przeciwniczki atakami blok-aut, dzięki czemu zdobyła 13 punktów, ponadto wywiązała się z roli głównej przyjmującej drużyny: na 50 odbiorów zagrywki popełniła jedynie 3 błędy. - Przeważnie tak jest, że gdy zawodniczka odchodzi do innego klubu, to chce się udowodnić, że jednak na coś ją stać. Z Magdą (Magdaleną Śliwą - przyp.red.) miałyśmy taki plan... powiedzmy, małej zemsty (śmiech) i udało nam się go w pełni zrealizować. Cóż, każda siatkarka chce się w takich chwilach pokazać - przyznała ambitna siatkarka.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
- Do każdego rywala podchodzimy z nastawieniem, że może być ciężko i wiemy, że sami przeciwnicy nic nam za darmo nie dadzą. Początek był bardzo nerwowy, ale udowodniłyśmy, że gramy drużynowo i potrafimy fajnie grać - powiedziała na temat przedmeczowego nastawienia Nuszel, która odniosła się także do bolączki całej łódzkiej ekipy, czyli tradycji fatalnego rozpoczynania spotkań: - Pracujemy nad tym cały czas! Nie wiem, jak to się dzieje, ale pierwsze sety w naszym wykonaniu są tragiczne, po prostu tragiczne! Trener nam powtarza: "Dziewczyny, teraz, postarajmy się!", ale wychodzi inaczej... Bardzo chcemy, ale nie mam pojęcia, skąd to się bierze - otwarcie stwierdziła była Zagłębianka.