Poniesiona we wtorek druzgocąca porażka na Opolszczyźnie sprawiła, że olsztynianie zakończą obecny sezon nie wyżej niż na 9. pozycji. Nadzieje na lepszy wynik mocno rozbudziła ich wygrana 3:2 z kędzierzynianami na własnym terenie. Ten triumf pozwolił na chwilę zapomnieć sympatykom Indykpolu o słabej fazie zasadniczej w wykonaniu ich ulubieńców, zakończonej przez nich dopiero na 10. miejscu. Rewanżowy pojedynek z ZAKSĄ zakończył się już jednak prawdziwą klęską podopiecznych Andrei Gardiniego i przywołał demony z wcześniejszej części rozgrywek.
[ad=rectangle]
- Wiedzieliśmy, że ZAKSA zagra u siebie jak o życie, ponieważ tylko zwycięstwo utrzymywało ją w grze o 5. miejsce. Na swoim boisku kędzierzynianie czuli się bardziej komfortowo w polu zagrywki. Posyłali naprawdę mocne serwisy, a my nie mogliśmy znaleźć żadnego sposobu na poradzenie sobie z nimi - przyznał Lévi Alves Cabral.
Brazylijski przyjmujący nie wystąpił w obu pojedynkach z kędzierzynianami swojej nominalnej pozycji. Problemy zdrowotne w zespole z Warmii sprawiły, że został on przemianowany na atakującego. Zmiana ta dała klubowi z Olsztyna wiele dobrego, ponieważ 25-latek wnosił do gry sporo jakości i epatował pozytywną energią. Za występ w hali Azoty jako jedyny w swojej drużynie zasłużył na ciepłe słowa (14 punktów, 56 proc. skuteczności w ataku).
[i]
- Nasz pierwszy atakujący jest kontuzjowany, a w poprzednim tygodniu urazu nabawił się także drugi z zawodników pełniących tą rolę. Musiałem więc wejść i postarać się jakoś pomóc. Jestem w zespole, by to czynić, niezależenie od tego, czy mam grać jako atakujący, rozgrywający czy libero. Jeśli udaje mi się wesprzeć kolegów, jestem z tego szczęśliwy. Dawno temu występowałem na ataku, więc trudno, bym wszystko z tamtego okresu pamiętał, ale po pierwsze jestem siatkarzem, a dopiero potem przyjmującym. Jeśli zespół potrzebuje mnie na innej pozycji, jestem gotów podjąć wyzwanie. Myślę, że spisałem się dobrze zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu z ZAKSĄ, ale co z tego, skoro przegraliśmy rywalizację. Teraz musimy znaleźć odpowiednie rozwiązanie i nie wiem, czy wciąż będę występował na ataku czy już ponownie na przyjęciu[/i] - dodał gracz z Ameryki Południowej.
Bieżącego sezonu z pewnością nie może on zaliczyć do całkowicie udanych w swoim wykonaniu. W sporej mierze skrzydeł nie pozwoliły mu do końca rozwinąć problemy zdrowotne, z którymi ciągle zmagał się przez kilka ostatnich tygodni. Sam zawodnik zapowiedział jednak pełną gotowość do walki na finiszu rozgrywek.
- Cieszę się, że wzeszło nade mną słońce i wracam do pełni zdrowia. Ten sezon był dziwny, najpierw miałem kłopot z kolanem, a później także inną niedogodność fizyczną. Ciągle odczuwam ból w jednym bądź drugim miejscu, ale czekające nas cztery spotkania są obecnie wszystkim, co mi pozostało. Jeśli tylko będę mógł chodzić, chcę w nich wystąpić - zadeklarował na zakończenie Cabral.