Kacper Piechocki: Jechaliśmy do Berlina po złoto
Libero PGE Skry Bełchatów przyznaje, że jego zespół marzył o wygraniu Ligi Mistrzów, ale na przeszkodzie stanęła nierówna wciąż forma.
Marcin Olczyk
Mistrz Polski do stolicy Niemiec jechał z wielkimi nadziejami. Niemal od początku sezonu drużyna Miguela Falaski uważana była za jednego z faworytów Ligi Mistrzów, co miało odzwierciedlenie w kolejnych wynikach bełchatowian i świetnej dyspozycji, w jakiej przez spory czas, w kraju i Europie, znajdowała się większość zespołu. Kryzys, który pojawił się w ostatnich tygodniach, okazał się jednak na tyle dotkliwy, że w Final Four Champions League PGE Skra Bełchatów nie wygrała ani jednego spotkania, choć w starciu o 3. miejsce miała piłki meczowe.
PGE Skra Bełchatów do Berlina jechała po medal, ale wróciła z niczym
Po dwóch ciężkich meczach w miniony weekend już w najbliższą sobotę bełchatowian czeka chyba najważniejsze na ten moment spotkanie w sezonie. Obrońca tytułu jest o krok od eliminacji z walki o mistrzostwo Polski. W rywalizacji do trzech zwycięstw przegrywa bowiem 1:2 z Lotosem Trefl Gdańsk i musi wygrać na wyjeździe, by doprowadzić do decydującego, piątego starcia. Odpadnięcie w półfinale PlusLigi może oznaczać brak kwalifikacji do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
- Trudno powiedzieć czy będziemy w stanie oczyścić głowy po tym turnieju. Przyjechaliśmy do Berlina po złoty medal, czego od początku nie ukrywaliśmy. Szkoda, że tak to się wszystko skończyło. Nie chcieliśmy traktować wyjazdu do Niemiec jako wycieczki. Wierzyliśmy, że coś ugramy, ale nic z tego nie wyszło. Może za rok będzie lepiej? Na pewno powalczymy, żeby tak się stało - podkreślił Piechocki.
W Berlinie rozmawiał Marcin Olczyk