Mistrz Polski do stolicy Niemiec jechał z wielkimi nadziejami. Niemal od początku sezonu drużyna Miguela Falaski uważana była za jednego z faworytów Ligi Mistrzów, co miało odzwierciedlenie w kolejnych wynikach bełchatowian i świetnej dyspozycji, w jakiej przez spory czas, w kraju i Europie, znajdowała się większość zespołu. Kryzys, który pojawił się w ostatnich tygodniach, okazał się jednak na tyle dotkliwy, że w Final Four Champions League PGE Skra Bełchatów nie wygrała ani jednego spotkania, choć w starciu o 3. miejsce miała piłki meczowe.
[ad=rectangle]
- Do zwycięstwa z Berlin Recycling Volleys zabrakło niewiele, mimo naszej nierównej i na pewno nie najlepszej gry. Chcieliśmy wygrać Ligę Mistrzów. W meczu o brąz walczyliśmy do końca, ale nie udało się. Nie ma wątpliwości, że nie jesteśmy w najwyższej formie. Musimy spokojnie przepracować najbliższe dni. Nie możemy teraz pozwolić sobie na odpadnięcie z walki o mistrzostwo Polski, a przed nami przecież bardzo ważny mecz z Lotosem Treflem Gdańsk - zaznaczył w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Kacper Piechocki.
Bełchatowianom nie pomogło nawet przełożenie czwartego spotkania półfinału play-off PlusLigi z drużyną z Andrei Anastasiego i wydłużony czas przygotowań do Final Four Ligi Mistrzów. W Berlinie wielkiej poprawy w grze zespołu nie było widać. - Tydzień przerwy między meczami na pewno nam pomógł, bo liga pędziła ostatnio jak szalona. Dobrze trenowaliśmy, gramy coraz lepiej, ale do szczytu formy jeszcze niewątpliwie daleko - przyznał po porażce 2:3 z Berlin Recycling Volleys młody libero.
Po dwóch ciężkich meczach w miniony weekend już w najbliższą sobotę bełchatowian czeka chyba najważniejsze na ten moment spotkanie w sezonie. Obrońca tytułu jest o krok od eliminacji z walki o mistrzostwo Polski. W rywalizacji do trzech zwycięstw przegrywa bowiem 1:2 z Lotosem Trefl Gdańsk i musi wygrać na wyjeździe, by doprowadzić do decydującego, piątego starcia. Odpadnięcie w półfinale PlusLigi może oznaczać brak kwalifikacji do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
- Trudno powiedzieć czy będziemy w stanie oczyścić głowy po tym turnieju. Przyjechaliśmy do Berlina po złoty medal, czego od początku nie ukrywaliśmy. Szkoda, że tak to się wszystko skończyło. Nie chcieliśmy traktować wyjazdu do Niemiec jako wycieczki. Wierzyliśmy, że coś ugramy, ale nic z tego nie wyszło. Może za rok będzie lepiej? Na pewno powalczymy, żeby tak się stało - podkreślił Piechocki.
W Berlinie rozmawiał Marcin Olczyk