David Lee: Jestem dumny z drużyny

Kapitan i trener reprezentacji USA cieszyli się, że potrafili podnieść się po czterosetowej porażce z Brazylijczykami na inaugurację Final Six i wygrać bój z Francją w walce o półfinał.

Z pewnością niewielu kibiców i obserwatorów przed rozpoczęciem zmagań Final Six Ligi Światowej spodziewało się, że w grupie gospodarzy o tym, kto awansuje do półfinału, zadecyduje bilans małych punktów. Reprezentacje Francji, USA i Brazylii odniosły w grupie po jednym triumfie 3:1. Niestety z punktu widzenia brazylijskich kibiców, to gospodarze mieli najsłabsze ratio i już po fazie grupowej pożegnali się z finałowymi zmaganiami.
[ad=rectangle]
Z kolei największymi wygranymi grupy I są Amerykanie. Podopieczni Johna Sperawa po przegranej 1:3 z Brazylią byli pod ścianą, ale potrafili wstać z kolan. W nagrodę nie tylko awansowali do półfinału, ale uczynili to z pierwszego miejsca w grupie. - Jestem dumny z mojego zespołu. Staliśmy pod ścianą, gdyż tylko trium 3:0 lub 3:1 dawał nam szansę pozostania w turnieju. W piątek lepiej wyglądała nasza gra w zagrywce, a różnicę na naszą korzyść stanowiła także obrona - podkreślił kapitan USA David Lee.

Reprezentacje Francji i USA prezentują w tegorocznej edycji Ligi Światowej bardzo widowiskową grę. Jest szansa, że miłą dla oka siatkówką obie reprezentacje zaprezentują w decydującym starciu - Czujemy podekscytowanie, że dalej możemy rywalizować w turnieju. Jestem dumny z faktu, że potrafiliśmy się podnieść po emocjonalnej porażce z Brazylią. Cieszę się na myśl dalszej rywalizacji z tak dobrymi zespołami. Nie zdziwię się jeśli z Francją spotkamy się w finale. Mam wiele szacunku do tego co robi trener Tillie i życzę jemu jak i całej drużynie powodzenia w dalszej fazie turnieju - stwierdził Speraw.

John Speraw
John Speraw

Z kolei trener Laurent Tillie na pomeczowej konferencji prasowej szukał przyczyny słabszej postawy swojego zespołu. Dwa dni po pokonaniu Brazylijczyków Francuzi w starciu z Amerykanami, zwłaszcza na początku meczu, byli dalecy od swojej optymalnej dyspozycji. - Na początku spotkania zabrakło nam odpowiedniej walki. Rywale znacznie lepiej prezentowali się od nas w bloku i zagrywce. Jedynie w trzeciej partii potrafiliśmy zaprezentować prawdziwego ducha walki - przyznał szkoleniowiec Trójkolorowych.

Zdecydowanie bardziej z awansu do półfinału mogli cieszyć się Amerykanie. Francuzom radość z awansu mąciła porażka, a ściślej rzecz ujmując jej przyczyny. Na ten fakt zwrócił uwagę Benjamin Toniutti - Cieszę się z awansu do półfinału, ale daleki jestem od optymizmu patrząc na naszą grę w piątkowym pojedynku. Rywale wywarli na nas dużą presję w bloku i zagrywce, a my nie potrafiliśmy znaleźć na to odpowiedzi - zaznaczył kapitan aktualnie czwartej drużyny globu.

Komentarze (0)