Po pierwszych trzech setach spotkania w Hali Centrum BKS Aluprof Bielsko-Biała prowadził zasłużenie z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza, wykorzystując liczne błędy przeciwnika oraz zorganizowaną grę w obronie. Ostatecznie to Zagłębianki triumfowały po tie-breaku, a wystarczyło im do tego panowanie nad własnymi nerwami. - Dąbrowa to ciężki teren do gry, nie da się ukryć. Mimo to mamy lekki niedosyt, bo mogłyśmy ten mecz wygrać dużo wcześniej, byłą ku temu okazja. Oczywiście MKS nie jest zespołem z niższej półki, walczył do końca i pokazał po raz kolejny, że potrafi to robić. A my... na pewno wyciągniemy z tego naukę i odpowiednie wnioski. W kolejnym meczu postaramy się już postawić odpowiednio wcześniej kropkę nad i - zapowiedziała kapitan bialskiej kadry Małgorzata Lis.
Widać było, że oba zespoły rozgrywały swoje pierwsze spotkanie w nowym sezonie: brakowało szybkiego kończenia akcji, tu i ówdzie zdarzały się nieporozumienia z rozgrywającymi, a w dąbrowskiej hali było niespodziewanie... cicho, i to mimo 1900 kibiców na trybunach oraz dąbrowskiego klubu kibica wspierającego obie drużyny. - Będzie lepiej! Mam nadzieję, że publiczność w Dąbrowie nieco się rozkręci, bo momentami miałam wrażenie, że nikogo w hali nie ma! Chyba kibice MKS-u też muszą się rozkręcić i wejść dobrze w sezon, tak samo jak my. Potrzebujemy jak najszybciej się zgrać, w końcu mamy nową rozgrywającą, nowego trenera, nowo przybyłe dziewczyny.... Na wszystko potrzebujemy czasu i dzisiejszy mecz pokazał, że idziemy w dobrym kierunku - oceniła doświadczona środkowa.
BKS-u pod rządami Włocha Emanuele Sbano z pewnością nie zadowoli po prostu poprawienie pozycji sprzed roku, czyli rozczarowującej ósmej lokaty. - Wszystkie zespoły będą walczyć o miejsca w czołówce. Nie ukrywajmy, faworyci już się wyklarowali, medale już zostały właściwie rozdane, ale pamiętajmy, że sport jest nieprzewidywalny. Łatwo skór nie sprzedamy, będziemy chciały wygrać z każdym - uznała kapitan BKS-u.
Małgorzata Lis wierzy w swój zespół, ale zapytana o opinię na temat roszad kadrowych zdecydowała się na powściągliwość. - Nie zamierzam już teraz oceniać zmian, jakie zaszły w naszej ekipie. Może pozwolę sobie na to po pierwszej rundzie, na razie nie chcę zapeszać, choć już jest nieźle. Dużo się mówiło w zeszłym roku, jakie to mamy świetne rezerwy, jak dobrze się prezentujemy, a skończyło się tak, jak się skończyło. Jeszcze nie czas na chwalenie! - stwierdziła.