- W decydujących momentach wybierał różne rozwiązania, ale ogólnie spisał się w tym pojedynku dobrze - stwierdził szkoleniowiec.
Rozgrywający jak i pozostali siatkarze Łuczniczki przeszli w 48 godzin metamorfozę. Po laniu jakie otrzymali od gdańszczan, dwa dni później bydgoszczanie podjęli równorzędną walkę z bełchatowianami. - Po meczu w Trójmieście długo rozmawialiśmy. Na boisku było widać, że zawodnicy uwagi wzięli sobie do serca. Niestety mimo lepszej gry znów nie wywalczyliśmy punktów - przyznał rozczarowany ostatecznym wynikiem Piotr Makowski.
Piąta drużyna poprzedniego sezonu PlusLigi prowadziła przez większą część pierwszego i trzeciego seta. W końcówkach oddała jednak zupełnie grę rywalom, co bezlitośnie wykorzystali ośmiokrotni mistrzowie Polski.
Podopieczni Miguela Falasci wygrali na wyjeździe 3:0. Tym samym gospodarze nie powtórzyli wyniku z przedsezonowego sparingu. Wówczas w spotkaniu o Puchar Prezydenta miasta Bydgoszczy triumfowali miejscowi. - Potrafiliśmy już wygrywać z PGE Skrą, ale nie możemy zapomnieć, że bełchatowianie dysponują zdecydowanie mocniejszym zespołem od nas. W piątkowym meczu na boisku po ich stronie przebywało czterech mistrzów świata. Ta drużyna w lidze przegrała na razie tylko z rzeszowianami - zaznaczył trener Łuczniczki.
Potwierdzeniem dobrych wyników bełchatowian jest ich pozycja w tabeli. Po zwycięstwie 3:0 z bydgoskim zespołem obrońcy brązowego medalu mistrzostw Polski awansowali na fotel lidera rozgrywek. W poniedziałek na drugą pozycję strącili ich jednak siatkarze Cerrad Czarnych Radom.