Innego wyniku być nie mogło (relacja)

BBTS Bielsko-Biała może mówić już o stabilizacji formy. Po słabym początku rundy rewanżowej bielszczanie wygrali dwa ostatnie spotkania, dzięki czemu siatkarze BBTS-u ciągle utrzymują trzypunktową stratę do lidera z Wielunia. Mecz z SMS Spała był jak się można było spodziewać spacerkiem dla gospodarzy, którzy potrzebowali niewiele ponad godzinę by rozbić drużynę Karola Janaszewskiego.

BBTS Bielsko-Biała - SMS Spała 3:0 (25:16, 25:18, 25:23)

BBTS Bielsko-Biała: Kusaj, Kałasz, Gaca, Jajszczak, Tomczyk, Król, Sufa (libero) oraz Mikołajczak, Przystał.

SMS Spała: Kozłowski, Surma, Golec , Włodarczyk, Grzywacz, Naliwajko, Mika (libero) oraz Fitrzyk, Gajowczyk, Kowalski.

Widzów: 200.

Tego spotkania gospodarze po prostu nie mogli przegrać, bowiem do stolicy Podbeskidzia przyjechała drużyna Spały, złożona z uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Młodzi siatkarze ze Spały w trzynastu spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt, więc ugranie choć jednego seta na trudnym terenie w Bielsku-Białej byłoby już sporą sensacją.

Mimo wszystko przyjezdni nie "położyli" się przed bielszczanami i na początku pierwszej partii prowadzili wyrównany bój. W pewnym momencie po ataku Pawła Grzywacza goście prowadzili już 4:2. BBTS szybko musiał utemperować wysokie ambicje młodych siatkarzy, którzy w pierwszych minutach nie przestraszyli się niedawnego lidera I ligi. Zdobycz punktowa Bartłomieja Jajszczaka wyprowadziła gospodarzy na jednopunktowe prowadzenie 9:8. Bielszczanie z minuty na minutę rozpędzali się jak szybka lokomotywa. Przyjezdni nie potrafili nic poradzić na dokładne akcje BBTS-u, a przy mnóstwie błędów własnych młodzi zawodnicy Spały nie mogli liczyć na korzystne zakończenie seta. I tak ze stanu 8:9 zrobiło się szybko 18:11 i chyba największy pesymista na hali Victoria nie dopuszczał myśli, że zwycięstwo gospodarzom może wymknąć się z rąk. Tak też się nie stało, bielszczanie zakończyli partię przy stanie 25:16.

Drugi set rozpoczął się od zdobyczy punktowej BBTS-u. Drużyna z Bielska-Białej nie cieszyła się zbyt długo, bo po autowym ataku Tomasza Tomczyka Spała wyszła na jednopunktowe prowadzenie 3:4. Scenariusz z pierwszej partii powtórzył się także w drugim secie. Wyrównana walka uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego ograniczyła się do pierwszych minut, później goście ustępowali we wszystkich aspektach drużynie Grzegorza Wagnera. Prowadzenie spalan zakończyło się przy stanie 7:8 w dużej mierze dzięki skuteczności Jana Króla, który dwoma punktami z rzędu zakończył dominacje SMS-u. Kolejne trzy oczka dołożył Mariusz Gaca, Tomasz Tomczyk oraz potrójny bielski blok, dzięki czemu na tablicy świetlnej widniało już trzypunktowe prowadzenie gospodarzy 12:8. Na nic się zdała rozmowa trenera gości ze swoimi zawodnikami, którzy ponownie gubili się w swoich akcjach. Ostatnią piłkę w secie umieścił w polu gry spalan atakiem z lewego skrzydła Tomasz Tomczyk - 25:18.

Trzecia i zarazem ostatnia partia spotkania tym razem już bez większego problemu na wstępie zosała opanowana przez bardziej doświadczonych siatkarzy ze stolicy Podbeskidzia. Gospodarze nie mieli większych problemów ze zdobywaniem punktów, których w pewnym momencie na swoim koncie, przy sześciu oczkach SMS-u, mieli aż piętnaście. Siatkówka jest jednak sportem nieprzewidywalnym i tym razem pokazała ten swój jeden z piękniejszych aspektów. Ambicja i determinacja młodych siatkarzy ze Spały doprowadziły do tego, że przy stanie 15:10 zdenerwowany trener Grzegorz Wagner musiał poprosić o przerwę. Krótka pogadanka z trenerem gospodarzy nie wpłynęła zbyt dobrze na zespół BBTS-u , który ciągle gubił punkty i w pewnym momencie remisował już ze Spałą 19:19. Okazało się jednak, że pewni swoich umiejętności uczniowie SMS-u zapomnieli o sile rażenia, jaką dysponowali bielszczanie. Gospodarze w porę wzięli się w garść, przypomnieli sobie jak się gra w siatkówkę i dowieźli dwupunktowe prowadzenie 25:23 do końca trzeciej partii.

Źródło artykułu: