Andrea Anastasi o Pucharze Polski 2015: To był finał jak marzenie
- To będzie dramat. Ale powiedzmy, że w tym roku rozumiem tę intensywność, bo są igrzyska olimpijskie. Tylko czy w związku z tym nie wzrasta odsetek kontuzji w PlusLidze? Najlepsze drużyny mogą to jeszcze jakoś "przykryć". My też mamy sporo problemów po kwalifikacjach olimpijskich w Berlinie. Kiedy ogląda się nasze mecze, widać, że dokonujemy mnóstwa zmian, także z tego powodu.
Zatem nie obawia się pan o to, czy wytrzymacie kondycyjnie ten okres?
- Nie jestem pewien, czy znajdujemy się na tyle w dobrej dyspozycji, by to wszystko wytrzymać. Czas pokaże. Mamy przecież kłopoty z naszymi ważnymi zawodnikami. Schwarz zagrał w Nowym Sadzie. W spotkaniu z Effectorem wystąpił w dwóch setach, ale zagrał na swoim poziomie.
A jak czuje się Mateusz Mika?
- Miał dużo przerwy w grze. W tym tygodniu dopiero zaczął treningi po siedemnastu dniach przerwy na regenerację. Chcemy zrobić wszystko, by był gotowy do gry we Wrocławiu.
W związku z kontuzjami musiał pan podjąć duże ryzyko i przestawić Damiana Schulza na przyjęcie. Jednak okazało się, że warto było to zrobić.
- Damian bardzo nam pomógł na tej pozycji i jest gotowy, by robić to dalej. Rzeczywiście, musimy wykazać się odrobiną fantazji przy dobieraniu składu, gdy są jakieś braki. Tu przyniosło to znakomity efekt. W Rzeszowie po raz pierwszy musieliśmy zagrać bez Mateusza i Seby, więc mecz rozpoczął młody Kamil Dębski, ale jeszcze nie udźwignął presji pokładanej w nim na to spotkanie. Wtedy postanowiłem, by dać szansę Damianowi. Jak się okazało, taki zabieg zdał egzamin, szczególnie w dwóch decydujących o awansie meczów Ligi Mistrzów, a także w niedzielę w starciu ligowym z Effectorem. Pierwsze dwie partie rozegrał Schwarz, ale nie był w dobrej formie. Zmienił go Schulz i wygraliśmy dwie kolejne odsłony.- Miłosz stał się naprawdę bardzo ciekawym zawodnikiem. Moim zdaniem powoli zaczyna być gotowy do gry na poziomie, którym oczekujemy. Być może w poprzednich sezonach było mu nieco łatwiej, bo grał w trochę niżej notowanych drużynach, ale teraz rzeczywiście prezentuje się bardzo dobrze.
Z jakimi więc celami polecicie do Wrocławia?
- Cel na Wrocław jest prosty. Jedziemy tam po to, by walczyć w każdym meczu i na końcu wygrać Puchar. Nie chodzi o to, co się stanie, gdy się to nie uda. Musimy wyjść z czystymi głowami i myśleć o wygrywaniu kolejnych meczów, a nie od razu o zdobywaniu pucharu.
Rozmawiał Krzysztof Sędzicki
Zobacz wideo: