SMS Szczyrk bez tajemnic. "Nikt już nas nie lekceważy"

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Mówimy o siatkarkach w wieku 17-18 lat, wiadomo, że wychowawcom i trenerom trudno jest upilnować dziewczęta w tak burzliwym wieku. W waszej szkole nie ma z tym problemów?

- Mam porównanie z poziomem gimnazjum w Kędzierzynie, w którym uczę, choćby dzisiaj rano prowadziłem treningi w swoim mieście, a potem pojechałem na mecz do Mysłowic. Faktycznie, to jest trudny wiek, ale myślę, że już sam fakt bycia w tej szkole mobilizuje nasze siatkarki. Dużo trudniej jest utrzymać dziewczyny w gimnazjum, która po zajęciach wracają do domów i mają może inne plany na przyszłość, a nasze dziewczyny są już ukierunkowane na siatkówkę i wiedzą, co chcą w życiu robić.

Do tego mają świadomość, że przez złe zachowanie mogą to wszystko stracić.

- I do tego wiedzą, że mogą stracić bardzo dużo, a zaszły już naprawdę daleko.
One każdego dnia starają się dawać z siebie maksimum i to naprawdę widać.

Zdarza się jeszcze, że wasi rywale liczą w meczu z SMS-em na łatwe punkty i nie przykłada się do gry?

- Po pierwszej rundzie ligi nasi przeciwnicy są w pełni zmobilizowani, być może w pierwszych meczach sezonu przyjeżdżano do nas po łatwe trzy punkty. Moim zdaniem na pewno zlekceważył nas łódzki ŁKS, to było widać w spotkaniu rundy rewanżowej granym w Szczyrku. Pamiętam nawet, jak mówiłem przed meczem do trenera Popika: "Proszę zobaczyć, jak one się słabo rozgrzewają". I faktycznie, wykorzystaliśmy to i zbiliśmy łodzianki w dwóch pierwszych setach, potem one zdenerwowały się i doprowadziły do piątej partii. To był naprawdę świetny mecz, grany na emocjach. Zdarzyło się kilka małych spięć pod siatką, była okazja, by pokazać charakter.
fot. SMS PZPS Szczyrk fot. SMS PZPS Szczyrk
Idziecie w ślady zawodników ze Spały, którzy stali się już znani z tego, że nie dają sobie wejść na głowę?

- Siatkówka to czasem sport dla niegrzecznych chłopców, może też i dla niegrzecznych dziewczynek? Przykładem dla młodych zawodników może być Michał Kubiak, który w takich spornych sytuacjach nigdy nie odpuszcza i pokazuje swoją siłę. Chcemy wyzwalać takiego "demona" w zawodniczkach, oczywiście tylko na boisku. Na nim nie ma żadnych przyjaciół.

To dla pana pierwszy rok pracy w Szczyrku. Został pan zaskoczony czymkolwiek zastanym w placówce?

- Miałem wysokie oczekiwania dotyczące poziomu szkoły, ale i pewne obawy związane z oczekiwaniami wobec mnie jako nowej osoby. SMS jest bardzo dobrze zorganizowany i na ten temat nie ma co nawet dyskutować. Przede wszystkim cieszy mnie to, że jest w nim miejsce dla młodych trenerów, którzy dostają szansę przy doświadczonych szkoleniowcach. Mówi się czasem o zespołach łączących doświadczenie z młodością i tak też jest w przypadku naszej kadry trenerskiej. Jest Grzegorz Wagner, Waldemar Kawka, Wiesław Popik i Andrzej Peć i do tego ja z Ireneuszem Waleczkiem. Uzupełniamy się w swojej pracy i to jest na pewno ciekawy sposób na budowanie siatkarskiej przyszłości.

Na co są położone akcenty w codziennej pracy z tak młodymi zawodniczkami?

- Mamy przede wszystkim czas na to, żeby z każda podopieczną pracować indywidualnie. Mikrocykl został tak zaplanowany, że we wtorki i czwartki pracujemy indywidualnie nad techniką, osobno trenują zawodniczki z każdej pozycji: rozgrywające, przyjmujące i tak dalej. Wykorzystujemy ten okres jak najlepiej, bo kiedy dziewczyny już trafią do klubów, tam czasu na technikę będzie zdecydowanie mniej, bo liczy się przede wszystkim wynik. U nas zbierają one swój bagaż doświadczeń i będą bazowały nad tym, co wypracują sobie w naszej szkole, do końca życia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×