SMS Szczyrk bez tajemnic. "Nikt już nas nie lekceważy"
- Mam porównanie z poziomem gimnazjum w Kędzierzynie, w którym uczę, choćby dzisiaj rano prowadziłem treningi w swoim mieście, a potem pojechałem na mecz do Mysłowic. Faktycznie, to jest trudny wiek, ale myślę, że już sam fakt bycia w tej szkole mobilizuje nasze siatkarki. Dużo trudniej jest utrzymać dziewczyny w gimnazjum, która po zajęciach wracają do domów i mają może inne plany na przyszłość, a nasze dziewczyny są już ukierunkowane na siatkówkę i wiedzą, co chcą w życiu robić.
Do tego mają świadomość, że przez złe zachowanie mogą to wszystko stracić.
- I do tego wiedzą, że mogą stracić bardzo dużo, a zaszły już naprawdę daleko.
One każdego dnia starają się dawać z siebie maksimum i to naprawdę widać.
Zdarza się jeszcze, że wasi rywale liczą w meczu z SMS-em na łatwe punkty i nie przykłada się do gry?
- Siatkówka to czasem sport dla niegrzecznych chłopców, może też i dla niegrzecznych dziewczynek? Przykładem dla młodych zawodników może być Michał Kubiak, który w takich spornych sytuacjach nigdy nie odpuszcza i pokazuje swoją siłę. Chcemy wyzwalać takiego "demona" w zawodniczkach, oczywiście tylko na boisku. Na nim nie ma żadnych przyjaciół.
To dla pana pierwszy rok pracy w Szczyrku. Został pan zaskoczony czymkolwiek zastanym w placówce?
- Miałem wysokie oczekiwania dotyczące poziomu szkoły, ale i pewne obawy związane z oczekiwaniami wobec mnie jako nowej osoby. SMS jest bardzo dobrze zorganizowany i na ten temat nie ma co nawet dyskutować. Przede wszystkim cieszy mnie to, że jest w nim miejsce dla młodych trenerów, którzy dostają szansę przy doświadczonych szkoleniowcach. Mówi się czasem o zespołach łączących doświadczenie z młodością i tak też jest w przypadku naszej kadry trenerskiej. Jest Grzegorz Wagner, Waldemar Kawka, Wiesław Popik i Andrzej Peć i do tego ja z Ireneuszem Waleczkiem. Uzupełniamy się w swojej pracy i to jest na pewno ciekawy sposób na budowanie siatkarskiej przyszłości.
Na co są położone akcenty w codziennej pracy z tak młodymi zawodniczkami?
- Mamy przede wszystkim czas na to, żeby z każda podopieczną pracować indywidualnie. Mikrocykl został tak zaplanowany, że we wtorki i czwartki pracujemy indywidualnie nad techniką, osobno trenują zawodniczki z każdej pozycji: rozgrywające, przyjmujące i tak dalej. Wykorzystujemy ten okres jak najlepiej, bo kiedy dziewczyny już trafią do klubów, tam czasu na technikę będzie zdecydowanie mniej, bo liczy się przede wszystkim wynik. U nas zbierają one swój bagaż doświadczeń i będą bazowały nad tym, co wypracują sobie w naszej szkole, do końca życia.