Podopieczni Miguela Falaski mają za sobą niesamowitą huśtawkę nastrojów. Zdziesiątkowany problemami zdrowotnymi zespół dwa tygodnie temu przeżył na własnym terenie katastrofę, ulegając 0:3 znacznie niżej notowanej Łuczniczce Bydgoszcz. Od tego czasu, wraz z poprawą stanu zdrowia zawodników polepszała się również dyspozycja sportowa drużyny, czego pierwszym objawem były dwa szybko wygrane w Ankarze sety w starciu Ligi Mistrzów z Ziraatem Bankasi, pieczętujące awans Czarno-Żółtych do najlepszej szóstki rozgrywek.
Na krajowym podwórku bełchatowianie zdołali z kolei w minionej kolejce pokonać na wyjeździe liderującą ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, co na pewno wpłynęło na poprawę atmosfery w zespole. PGE Skra dzięki temu zwycięstwu zachowała drugą pozycję w tabeli, ale za jej plecami jest bardzo tłoczno. Tyle samo punktów na koncie ma Asseco Resovia Rzeszów, która ekipie Falaski ustępuje tylko nieznacznie gorszym bilansem setów, a dwa oczka straty ma Lotos Trefl Gdańsk. Trzeba jednak pamiętać, że podopieczni Andrei Anastasiego mają do rozegrania zaległy mecz z BBTS-em Bielsko-Biała.
- Dalej jesteśmy w grze, dalej wszystko może się wydarzyć. Do końca rundy zasadniczej pozostało pięć kolejek i 15 punktów do zdobycia. Ta walka dla kibiców na pewno jest emocjonująca, a my zrobimy wszystko, żeby zagrać w finale. Teraz musimy się skupić na kolejnym meczu - powiedział po zwycięstwie w Kędzierzynie-Koźlu środkowy Andrzej Wrona.
Pokonanie rewelacyjnej ZAKSY niewątpliwie cieszy, ale bełchatowianie muszą zacząć wreszcie wygrywać za trzy punkty. Ostatni komplet punktów zdobyli bowiem jeszcze w styczniu! - Musimy ciężko pracować, aby unikać własnych błędów i w kolejnych meczach zdobywać pełną pulę. Do końca rundy zasadniczej potrzebujemy zwycięstw za trzy punkty - stwierdził Nicolas Marechal.
W sobotę o dobry wynik łatwo jednak nie będzie. Do Bełchatowa przyjeżdża bowiem rozpędzone Cuprum Lubin z rewelacyjnym ostatnio Robertem Tähtem. W minioną środę ekipa Gheorghe Cretu pokonała u siebie awansem (w ramach 23. kolejki) Jastrzębski Węgiel 3:1, a wcześniej bez straty seta odprawiła Asseco Resovię i Lotos Trefl. O ile te akurat wyniki Skrze bardzo się przysłużyły, o tyle należy się spodziewać, że bełchatowianie będą musieli w sobotę sporo się napracować, by pokonać groźnego rywala.
- PlusLiga pokazuje, że tu każdy z każdym może wygrać. Jastrzębie na wyjeździe też wygrało z Lotosem 3:0, szalone jest to wszystko, więc nikogo nie można zlekceważyć. Wiedzieliśmy czego się możemy spodziewać po drużynie z Jastrzębia i tak szczerze, to nie za bardzo lubimy z nią grać, bo jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem - przyznał po zwycięskim meczu z JW Paweł Rusek.
Na potwierdzenie słów libero Cuprum warto przypomnieć, że w lutym zespół z Lubina potrafił nie tylko pokonać mistrza Polski, ale też przegrać u siebie z BBTS-em. Gdyby nie wpadki z niżej notowanymi rywalami Miedziowi mogliby walczyć o miejsce w pierwszej czwórce. Teoretycznie wciąż mają jeszcze szanse, by załapać się do grupy grającej o medale, ale do czwartego Lotosu tracą punkt, choć rozegrali dwa mecze więcej.
W sobotę emocji zabraknąć nie powinno. Gospodarze znajdują się w trudnej sytuacji, ponieważ jeśli marzą o grze w wielkim finale PlusLigi na stratę punktów pozwolić już sobie nie mogą. Muszą jednak pamiętać, że już w środę czeka ich ważny wyjazdowy mecz Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań. Czy lubinianie będą w stanie wykorzystać grę rywala na dwóch frontach i pokonać kolejnego faworyta?
PGE Skra Bełchatów - Cuprum Lubin / sobota, 12.03.2016 r., godz. 15:00
Zobacz wideo: E-sport zyskuje popularność. Niedługo Polska będzie jak Azja?
Źródło: WP SportoweFakty