W czterech setach zakończył się pojedynek Biało-Czerwonych z reprezentacją Finlandii, który zadecydował o awansie do mistrzostw Europy 2017, które rozegrane zostaną na parkietach Azerbejdżanu oraz Gruzji.
- Najważniejsze, że wygrałyśmy i mamy awans. Z tego się cieszymy, chociaż było nerwowo i w głowach mamy jeszcze przegrany set. Takie przestoje nie powinny nam się zdarzać, szczególnie z takim przeciwnikiem, jakim są Finki. Myślę, że poniekąd to nasza wina, że pozwoliłyśmy rywalkom się rozkręcić - podsumowała środkowa, Agnieszka Kąkolewska.
W drugim secie podopieczne Jacka Nawrockiego prowadziły już 20:8, jednak straciły aż dziesięć punktów i w ich szeregach zrobiło się nerwowo. Podobnie było w trzeciej, przegranej partii. - Prawdopodobnie duża przewaga nas nieco uśpiła. To pokazuje, że ciągle jest nad czym pracować - dodała.
Reprezentacja Polski ma na swoim koncie komplet zwycięstw w grupie C, a podczas turnieju kwalifikacyjnego w hali przy ulicy Rychlińskiego w Bielsku-Białej pokonała już Finki i Estonki. - Zespoły, które tydzień temu zaprezentowały się słabiej, a więc Finlandia i Estonia, teraz pokazują swoją prawdziwą siatkówkę. Przeciwniczki w każdej chwili mogą czymś zaskoczyć - oceniła Kąkolewska.
Pomimo pewnego awansu do przyszłorocznych mistrzostw Europy, na zakończenie zmagań Biało-Czerwone rozegrają mecz z reprezentacją Węgier, która zajęły drugie miejsce w grupie i rywalizować będą w barażu. - Z Węgierkami walczymy już tylko o wygraną, żeby samemu z siebie być zadowolonym. Naszym celem jest udowodnienie, że jesteśmy solidnym zespołem. Wyjdziemy z bojowym nastawieniem i będziemy chciały skończyć eliminacje z kompletem zwycięstw - zakończyła zawodniczka.
ZOBACZ WIDEO: Sensacyjny remis Realu Madryt - zobacz skrót meczu z Las Palmas [ZDJĘCIA ELEVEN]
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)